Haruki Murakami
Przekład: (z
japońskiego) Dorota Marczewska i Anna Zielińska-Elliot
Wydawnictwo MUZA
S.A.
Warszawa 2013
Str. 318
ISBN
978-83-7758-508-5
Moja ocena 3,5/6
“I once had a girl, or should I say, she once had me.She showed me her room, isn't it good, norwegian wood?She asked me to stay and she told me to sit anywhere,So I looked around and I noticed there wasn't a chair.I sat on a rug, biding my time, drinking her wine.We talked until two and then she said "It's time for bed".She told me she worked in the morning and started to laugh.I told her I didn't and crawled off to sleep in the bath.And when I awoke I was alone, this bird had flown.So I lit a fire, isn't it good, norwegian wood?”*
Jak się tak wczytać w tekst
piosenki, wychodzi nam skrócona wersja powieści. Albo raczej to powieść
Murakamiego jest rozwinięciem utworu Beatles’ów.
„Nasza normalność polega na tym, że zdajemy sobie sprawę z własnej nienormalności”
Lata 60-te XX wieku. Toru
Watanabe niebawem kończy dwadzieścia lat, co w Japonii jest jednoznaczne z
osiągnięciem dorosłości. Jak to już u Murakamiego bywa, bohater nie ma
sprecyzowanej wizji swojej przyszłości, żadnych ambitnych planów czy zamiarów. Na
swej drodze napotyka rozmaite osoby, a każda z nich przedstawia własny punkt patrzenia
na świat i własne problemy. Owe postaci zmagają się z takimi aspektami życia
jak miłość, nadzieja, cierpienie, depresja, żal po stracie bliskiej osoby, odkrywanie
własnej drogi, a swymi refleksjami dzielą się z Watanabe. Krótko mówiąc, zwykłe
ludzkie dylematy i poszukiwanie odpowiedzi na egzystencjalne pytania.
„Wszyscy (…) jesteśmy niedoskonałymi ludźmi, żyjącymi na niedoskonałym świecie”
Wielu miłośników Murakamiego,
poleca rozpoczęcie przygody z tym autorem właśnie od „Norwegian Wood”. Ja mam
już za sobą kilka jego powieści. Nie wszystkie mnie urzekły, ale muszę
przyznać, że każda czymś zaskoczyła. W przypadku „Norwegian Wood” była to prostota
przekazu ważnych, mniej lub bardziej pospolitych kwestii życiowych.
W moim odczuciu jest to nostalgiczna historia, która wielbicielom Murakamiego i podobnych
klimatów powinna przypaść do gustu. Czytelnicy, którzy oczekują porywających
akcji i emocji, będą raczej znudzeni.
A na koniec mały bonusik:)
Prawda, że klimatycznie się zrobiło? :)
*źródło: tekstowo.pl, ” Norwegian Wood”, The Beatles;
U mnie "Norwegian Wood" jest na, powiedzmy, drugim miejscu (może trzecim), jeśli chodzi o twórczość tego autora. A na pierwszym: "Sputnik Sweetheart". :)
OdpowiedzUsuńTej jeszcze nie czytałam, ale na pewno przeczytam, bo prowadzę z nim wyzwanie i mam niemal wszystkie jego książki na półce.
OdpowiedzUsuńJa od książki oczekuję akcji, więc "Norwegian Wood" sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuń