Dorota Terakowska
Wydawnictwo Literackie
2002
ISBN 8308033075
Str. 359
Moja ocena 4,5/6
Swoją znajomość
z Dorotą Terakowską zamierzałam zawrzeć już jakiś czas temu. Do tej pory jakoś
się nie składało, aż wreszcie, w czasie ostatniej wizyty w bibliotece wpadła w
moje ręce „Córka Czarownic”. A kiedy przeczytałam na okładce, że powieść ta
została wpisana na Listę Honorową Hansa Christiana Andersena, i uznana za jedną
z najlepszych książek ŚWIATA(!) dla młodzieży, wiedziałam, że muszę ją mieć.
"...jak daleko sięgało Dziecko pamięcią - jeszcze zawodną i niewyćwiczoną - zawsze było tylko ono i Stara Kobieta."
Dawno, dawno
temu było sobie piękne i szczęśliwe królestwo. Kolejni władcy dbali o jego
rozwój, pilnowali aby poddanym niczego nie brakowało i otaczali szacunkiem Naturę.
Przez setki lat Królestwo umacniało swą pozycję na świecie i nikt nie mógł mu
zagrozić. Ale pewnego dnia nad szczęśliwym Królestwem zebrały się czarne
chmury. Dzicy Najeźdźcy ze stepów zaatakowali je i pokonali. Wielkie Królestwo
popadło w ruinę a jego mieszkańcy zostali na wiele setek lat niewolnikami
okrutnych zdobywców. Lecz w sercach i pamięci uciemiężonego ludu pozostały
słowa pieśni przepowiadającej Istotę „o włosach koloru złota i oczach jak niebo
przed burzą”, która bezkrwawo wyzwoli Wielkie Królestwo i przywróci jego
świetność.
Pewnego dnia
na świecie pojawiła się ona. Najpierw była Dzieckiem, później Dziewczynką, i Panienką.
Nie znała swojej przeszłości, nie wiedziała jaka czeka ją przyszłość. Nie miała
imienia. Wychowywały ją Czarownice. Najpierw jedna, potem druga i tak dalej.
Uczyły ją podstaw magii, rozmowy ze zwierzętami i gwiazdami, szacunku dla
natury oraz ciężkiej pracy. Chroniły przed grożącym niebezpieczeństwem. Ale
zapomniały o miłości. Tymczasem w jej sercu kiełkowały coraz bardziej
negatywne uczucia. Czy wypełnią się słowa Pieśni Jedynej? Czy bohaterka stanie
się godna uniesienia swego przeznaczenia? Czy też zwycięży w niej ciemna strona?
„Córka Czarownic”
przenosi nas do świata pełnego magii, ale też smutku i cierpienia, nadziei,
ledwie wyczuwalnego szczęścia i niepoznanej miłości. Treść porywa jak
najpiękniejsza baśń. Nic dziwnego, że ta powieść odniosła takie sukcesy. Jest
inteligentna i wartościowa. Przy tym napisana w sposób, który usatysfakcjonuje
nie tylko wielbicieli powieści fantastycznych. Zawiera ważne przesłanie. Życie
głównej bohaterki wydaje się być metaforą dojrzewania każdego człowieka. Bohaterka
nie jest postacią jasną i przejrzystą. Ścierają się w niej sprzeczne uczucia. Autorka poprzez postać Luelle ukazuje, z jakimi problemami zmaga się dziecko, jakie pytania
zadaje sobie nastolatka, jakie wątpliwości dopadają młodą dziewczynę
wkraczającą w dorosłość. I najważniejsze, czy to jak została wychowana i jakie
przekazano jej wartości, pomoże jej unieść trudy dorosłego życia.
Nie będę
ukrywała, że „Córka Czarownic” bardzo przypadła mi do gustu. Faktycznie trochę
przywodziła mi na myśl przepiękne baśnie Andersena, które wprost uwielbiam. Mogłabym
przyczepić się tego, że treść jest nieco przewidywalna, co najczęściej razi
zwłaszcza bardziej wymagającego czytelnika, jednak kiedy skupić się na
odkrywaniu drugiego dna tej historii, ta przewidywalność nie przeszkadza. Szkoda tylko, że sam
finał nie był bardziej spektakularny, ale to już takie moje „czepialstwo”.
Myślę, że przy
następnej wizycie w bibliotece, nie przejdę obojętnie obok kolejnych książek
Doroty Terakowskiej. A „Córkę Czarownic” szczerze polecam.
Wyzwania: Klucznik, Wyzwanie Biblioteczne