czwartek, 30 października 2014

"Córka Czarownic" - Dorota Terakowska

 "Córka Czarownic"
Dorota Terakowska
Wydawnictwo Literackie 
2002
ISBN 8308033075
Str. 359
Moja ocena 4,5/6


Swoją znajomość z Dorotą Terakowską zamierzałam zawrzeć już jakiś czas temu. Do tej pory jakoś się nie składało, aż wreszcie, w czasie ostatniej wizyty w bibliotece wpadła w moje ręce „Córka Czarownic”. A kiedy przeczytałam na okładce, że powieść ta została wpisana na Listę Honorową Hansa Christiana Andersena, i uznana za jedną z najlepszych książek ŚWIATA(!) dla młodzieży, wiedziałam, że muszę ją mieć.
"...jak daleko sięgało Dziecko pamięcią - jeszcze zawodną i niewyćwiczoną - zawsze było tylko ono i Stara Kobieta."
Dawno, dawno temu było sobie piękne i szczęśliwe królestwo. Kolejni władcy dbali o jego rozwój, pilnowali aby poddanym niczego nie brakowało i otaczali szacunkiem Naturę. Przez setki lat Królestwo umacniało swą pozycję na świecie i nikt nie mógł mu zagrozić. Ale pewnego dnia nad szczęśliwym Królestwem zebrały się czarne chmury. Dzicy Najeźdźcy ze stepów zaatakowali je i pokonali. Wielkie Królestwo popadło w ruinę a jego mieszkańcy zostali na wiele setek lat niewolnikami okrutnych zdobywców. Lecz w sercach i pamięci uciemiężonego ludu pozostały słowa pieśni przepowiadającej Istotę „o włosach koloru złota i oczach jak niebo przed burzą”, która bezkrwawo wyzwoli Wielkie Królestwo i przywróci jego świetność. 

Pewnego dnia na świecie pojawiła się ona. Najpierw była Dzieckiem, później Dziewczynką, i Panienką. Nie znała swojej przeszłości, nie wiedziała jaka czeka ją przyszłość. Nie miała imienia. Wychowywały ją Czarownice. Najpierw jedna, potem druga i tak dalej. Uczyły ją podstaw magii, rozmowy ze zwierzętami i gwiazdami, szacunku dla natury oraz ciężkiej pracy. Chroniły przed grożącym niebezpieczeństwem. Ale zapomniały o miłości. Tymczasem w jej sercu kiełkowały coraz bardziej negatywne uczucia. Czy wypełnią się słowa Pieśni Jedynej? Czy bohaterka stanie się godna uniesienia swego przeznaczenia? Czy też zwycięży w niej ciemna strona?

„Córka Czarownic” przenosi nas do świata pełnego magii, ale też smutku i cierpienia, nadziei, ledwie wyczuwalnego szczęścia i niepoznanej miłości. Treść porywa jak najpiękniejsza baśń. Nic dziwnego, że ta powieść odniosła takie sukcesy. Jest inteligentna i wartościowa. Przy tym napisana w sposób, który usatysfakcjonuje nie tylko wielbicieli powieści fantastycznych. Zawiera ważne przesłanie. Życie głównej bohaterki wydaje się być metaforą dojrzewania każdego człowieka. Bohaterka nie jest postacią jasną i przejrzystą. Ścierają się w niej sprzeczne uczucia. Autorka poprzez postać Luelle ukazuje, z jakimi problemami zmaga się dziecko, jakie pytania zadaje sobie nastolatka, jakie wątpliwości dopadają młodą dziewczynę wkraczającą w dorosłość. I najważniejsze, czy to jak została wychowana i jakie przekazano jej wartości, pomoże jej unieść trudy dorosłego życia. 

Nie będę ukrywała, że „Córka Czarownic” bardzo przypadła mi do gustu. Faktycznie trochę przywodziła mi na myśl przepiękne baśnie Andersena, które wprost uwielbiam. Mogłabym przyczepić się tego, że treść jest nieco przewidywalna, co najczęściej razi zwłaszcza bardziej wymagającego czytelnika, jednak kiedy skupić się na odkrywaniu drugiego dna tej historii, ta przewidywalność nie przeszkadza. Szkoda tylko, że sam finał nie był bardziej spektakularny, ale to już takie moje „czepialstwo”. 

Myślę, że przy następnej wizycie w bibliotece, nie przejdę obojętnie obok kolejnych książek Doroty Terakowskiej. A „Córkę Czarownic” szczerze polecam.

czwartek, 23 października 2014

"Korona Śniegu i Krwi" - Elżbieta Cherezińska

"KORONA ŚNIEGU I KRWI"
Elżbieta Cherezińska
Wydawnictwo Zysk i S-ka
ISBN 9788377855317
Seria: Odrodzone Królestwo cz. 1 
Str. 736
Moja ocena: 6/6


Dziś na tapecie powieść Elżbiety Cherezińskiej, porównywana przez niektórych do "Gry o tron" George'a R. R. Martina. Ponieważ jestem ogromną fanką sagi amerykańskiego autora, postanowiłam przyjrzeć się, jak to wygląda w rodzimym wydaniu. Rzecz wydawała mi się o tyle ciekawsza, że oparta na autentycznych wydarzeniach historycznych. "Korona śniegu i krwi" była pierwszą powieścią Cherezińskiej jaką przeczytałam, punktem zapalnym mojej ogromnej sympatii do twórczości autorki. Chyba nigdy dotąd nie spotkałam się z powieściami, które nie tylko dały mi ogromną satysfakcję, ale także skłoniły do zgłębiania historii naszego kraju. Niezwykle barwnej historii.

"Korona śniegu i krwi" opowiada dzieje księcia Starszej Polski Przemysła i jego pełną pułapek i intryg drogę do zjednoczenia państwa i zdobycia królewskiej korony. Naturalnie, planom księcia nie byli przychylni władcy sąsiednich państw, którym nie na rękę jest tworzenie silnego, zjednoczonego królestwa. Ponadto pretendentów do polskiej korony jest więcej. I w ten sposób gra się rozpoczyna. Wszystkie chwyty dozwolone, czytelnik staje się więc świadkiem krwawych zbrodni, nagłych, tajemniczych zgonów, porwań dla okupu, politycznych mariaży, wieloletnich, wyczerpujących wojen. Ekscytujące doświadczenie. A przy tym przedstawione niezwykle realistycznie. Aż chce się powiedzieć; „przecież tak właśnie mogło być”. Były to czasy niebezpieczne, ale i niezwykle ciekawe. Czasy, kiedy chrześcijaństwo dopiero wkraczało na polskie ziemie, a dookoła wciąż jeszcze szerzył się poganizm. Ludzie wierzyli w magię, dlatego też delikatnie osnuta wokół wydarzeń mgiełka świata fantastycznego, tylko dodaje smaczku całej powieści. Nie traci ona nic z autentyczności.

Co mogę napisać o bohaterach? Po pierwsze, muszę przypomnieć, że większość z nich to postacie historyczne, wielu znanych nam z podręczników do historii inni może trochę pomijani, oraz ci fikcyjni, których autorka stworzyła na potrzeby fabuły. Po drugie, wszyscy zostali obdarzeni przez autorkę indywidualnymi cechami, każdy ma swoje walory ale i każdy zmaga się z własnymi słabościami. Od pierwszej do ostatniej strony mamy wiele okazji dobrze poznać każdego bohatera. Ci najważniejsi mają swoje rozdziały. Daje to możliwość przyjrzenia się wydarzeniom z różnych perspektyw. Gama bohaterów jest szeroka i zróżnicowana. Są to zarówno dzielni wojowie, wielcy (i nieco mniejsi) książęta, królowie, nie do końca bezbronne damy, przedstawiciele duchowieństwa a także ludzie Starej Krwi, którzy stanowią największą zagadkę tej powieści i dodają jej magii.

Z całych sił próbuję być obiektywna i szukam w "Koronie..." słabych stron, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Zarówno styl autorki jak i treść powieści idealnie mi pasują. Nie mam nic do zarzucenia pustaciom. Przeciwnie, odpowiadają moim wyobrażeniom o tych, których do tej pory miałam okazję poznać jedynie na obrazach lub w podręczniku do historii. Ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Powieść napisana jest z pasją i ta pasja udziela się czytelnikowi. Sama dałam się porwać aurze tamtych czasów i po skończonej lekturze wertowałam strony poświęcone królowi Przemysłowi II, oraz jego dziejom, postaci ciekawej, intrygującej a niestety mniej znanej z historii.

A czy porównanie powieści Cherezińskiej do słynnej "Gry o tron" jest słuszne?
Jest wiele podobieństw, przede wszystkim, tak w jednej jak i w drugiej pozycji głównym tematem jest walka o władzę w podzielonym królestwie, w której udział biorą znaczące rody, a każdy z nich szczyci się własnym herbem i zawołaniem rodowym. I tu i tu świat realistyczny miesza się z fantastycznym. Ponadto obie powieści charakteryzują się mnogością bohaterów, choć tu pan Martin wiedzie prym (ale trzeba przyznać, w kwestii ilości stworzonych postaci chyba nikt faceta nie pokona). Natomiast główną różnicą jest ta, że  "Gra o tron" to czysta fikcja, w której losy bohaterów całkowicie zależą od wyobraźni autora (i jak to się dla nich kończy doskonale wiedzą fani sagi), zaś "Korona..." jest oparta na faktach, w które autorka starała się przesadnie nie ingerować. Z pewnością obie powieści są warte przeczytania, a każda z nich wnosi do literatury coś indywidualnego.

Ale wracając do dzieła pani Cherezińskiej. Według mnie to brawurowo opowiedziana historia Polski, którą chce się odkrywać na nowo, a przy tym doskonały, trzymający w napięciu kryminał, z elementami fantastyki, romansu, okraszony nieprzytłaczającymi scenami batalistycznymi. Majstersztyk.

Wyzwania: Klucznik

poniedziałek, 20 października 2014

"Fartowny pech" - Olga Rudnicka

"Fartowny pech"
Olga Rudnicka
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2014
ISBN 978-83-7839-774-8
Str. 303
Moja ocena: 5/6

Dziany, Nadziany, Gianni... taki zlepek nazwisk musi oznaczać ciekawą i nieco zaplątaną przygodę. Najnowsze dzieło  Olgi Rudnickiej po prostu musiało trafić na moją półkę. Rudnicka jest dla mnie mistrzynią kryminału z przymrużeniem oka. 


 Filip Nadziany i Krystian Dziany, to koledzy ze szkoły policyjnej, których drogi się rozeszły. Obu bohaterów poznajemy w niezbyt fortunnych okolicznościach. Ten pierwszy padł ofiarą zemsty kobiety, która ośmieszyła go przed znajomymi i rodziną. Nadziany postanowił zmienić środowisko i miejsce pracy i przeniósł się do małej wsi Paszcze, do odziedziczonego po pradziadku domu, totalnej ruiny. Natomiast Dziany, zwany Krysiem, traktował swoje policyjne obowiązki z zaangażowaniem dużo większym od swych kolegów, co jednak wcale nie przysparzało mu zaszczytów. Przeciwnie, koledzy się od niego odsuwali, a kiedy wlepił mandat żonie komendanta, określając ją przy tym niezbyt pochlebnymi epitetami, miarka się przebrała i Kryś został chłopcem od najgorszej roboty, do której nikt się nie garnął. Oburzony tak jawną niesprawiedliwością bohater postanowił porzucić szeregi policji i zostać prywatnym detektywem. W rozwinięciu działalności pomaga mu brat Gianni, który para się specyficznym zajęciem. Jest, hmm... jak to określić? Porządkowym na usługach mafii;).  Kolejne sploty wydarzeń doprowadzają braci do niewielkiej miejscowości, gdzie Kryś spotyka dawnego kolegę. Od tej pory ta niezwykła trójka prowadzi niebezpieczną grę ze światem przestępczym wywołując przy okazji wojnę mafii. Oj będzie się działo.


Luźny, gładki i przyjemny styl Olgi Rudnickiej nie zawodzi i tym razem. Do tego pomysłowo zafiksowana fabuła. Uśmiech mi z twarzy nie schodził. Przy czym cała farsa nic nie ujmuje zagadce kryminalnej. Szkoda tylko, że taka krótka ta książka. To chyba jej główna wada.


Nadziany, Dziany, Gianni... Policjanci i przestępca? Przestępcy i policjant? Czy trzech bohaterów w walce z przestępczym światem? W tej farsie nie ma miejsca na czerń i biel. Mamy tu całą gamę szarości. Czy może raczej kolorów wszelakich. Sprzyjał im fart w sytuacjach bez wyjścia? A może mieli pecha, że w ogóle się w nie pakowali? Cóż, własne zdanie na ten temat możecie sobie wyrobić po przeczytaniu tej powieści. A warto. Dla relaksu, uśmiechu ale i dla prawdziwej kryminalnej historii. 


Polecam książkę, a ja czekam na kolejne powieści pani Rudnickiej.

piątek, 17 października 2014

"Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej" - C. W. Gortner


„PRZYSIĘGA KRÓLOWEJ. HISTORIA IZABELI KASTYLIJSKIEJ”
„Queen’s vow. A novel of Isabella of Castile”
C. W. Gortner
Wydawnictwo Między Słowami
Kraków 2014
ISBN 978-83-240-2506-0
Str. 446
Moja ocena 5/6


Czapki z głów i niskie pokłony. Oto przed Wami królowa, Jej Wysokość Izabela Kastylijska. Postać tyleż przez jednych wielbiona, ile przez innych potępiana. Nie ulega wątpliwości jej udział w zjednoczeniu Hiszpanii i we wzroście znaczenia tego państwa w Europie. Izabela stała się propagatorką oświecenia, będąc jednocześnie niezłomną obrończynią i krzewicielką wiary chrześcijańskiej. Wiele jej decyzji budziło i nadal budzi kontrowersje. Na przykład przywrócenie w państwie instytucji świętej inkwizycji czy wypędzenie Żydów.
Co wpływało na takie a nie inne sposoby rządzenia królestwem. Jak wyglądała jej droga do tronu? Oddajmy głos królowej.
"Nikt nie wierzył, że zostałam stworzona do rzeczy wielkich.
Urodziłam się w miasteczku Madrigal de las Altas Torres jako pierwsze dziecko z drugiego małżeństwa Jana II z Izabelą Portugalską, po której otrzymałam imię. Byłam zdrową i nadzwyczaj cichą infantką a mojemu przyjściu na świat towarzyszyły bicie dzwonów i zdawkowe gratulacje, ale nie fanfary. Pierwsza żona powiła już ojcu dziedzica”

Po śmierci króla Jana na tron wstępuje jego najstarszy syn, Henryk. Nowy król postanawia odsunąć z dworu macochę i jej dwoje dzieci Izabelę i Alfonsa. Królowa przeczuwa zagrożenie i postanawia ukryć małych infantów przed władcą. Izabela dorasta z dala od dworu, w warunkach, które ciężko określić godnymi księżniczki. Matka wychowuje ją i Alfonsa w głębokiej wierze katolickiej i w przeświadczeniu, że to właśnie oni są prawowitymi dziedzicami kastylijskiej korony. Wkrótce młodzi infanci powrócą na królewski dwór oraz do gry o tron. Dworskie intrygi, nieustanne zagrożenie stanie się ich chlebem powszednim. Droga do władzy będzie długa i niebezpieczna, a kiedy ten cel zostanie już osiągnięty, okaże się, że to początek batalii o królestwo doskonałe.
„Przyjmujemy powierzony nam zaszczyt i przysięgamy na te święte Ewangelie, że będziemy żyć zgodnie z nakazami Kościoła, przestrzegać praw tego królestwa i troszczyć się o dobrobyt wszystkich naszych poddanych, a także, wzorem naszych wspaniałych przodków, powiększać nasze terytorium, oraz bronić naszych zwyczajów, wolności, przywilejów jako prawomocnie namaszczona królowa.”
Izabela I Kastylijska
Nowa królowa stanie przed ogromnie trudnym zadaniem, zjednoczenia biednej, udręczonej wojnami Hiszpanii, uczynienia z niej państwa szczęścia i dostatku. Czy to w ogóle będzie możliwe? I jak z tym zadaniem poradzi sobie młoda kobieta? Komu zaufa a kto okaże się jej wrogiem?
„Byłam królową Kastylii. Pokonałam wszystkie przeszkody, by wypełnić swoje przeznaczenie.
I jeszcze nigdy nie czułam się taka samotna.”

„Przysięga królowej...” to pasjonująca, wciągająca powieść historyczna o silnej władczyni, która sumiennie i gorliwie dążyła do osiągnięcia wyznaczonych celów. Wokół niej nie brakowało doradców, z których każdy, oczywiście chciał ugrać jak najwięcej dla siebie, nie zawsze przy tym mając na uwadze dobro państwa. Izabela musiała często dokonywać trudnych wyborów, niejednokrotnie przeciwnych tym dyktowanym przez serce.
Con blandura – brzmiało moje motto – „taktownie i delikatnie”. Nie chciałam powtórki z przeszłości. Na samą myśl o rozlewie krwi i cierpieniu, po tym wszystkim co Kastylia już przeszła, czułam jeszcze większą determinację, by już nigdy do tego nie dopuścić. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że nie mogę wiecznie unikać kwestii potencjalnie zagrażającej jedności królestwa. Zdawałam sobie sprawę, że aby liczyć się na arenie międzynarodowej i zawrzeć sojusze z obcymi królestwami, które pozwolą odeprzeć Francuzów i wzmocnić naszą suwerenność, Hiszpania musi prezentować zjednoczony, katolicki front. Jacykolwiek odstępcy mogliby osłabić naszą pozycję.”
Jaka była naprawdę królowa Hiszpanii i Aragonii, któż to może dziś wiedzieć? Czy autorowi udało się choć w niewielkim stopniu oddać jej charakter? Przyjrzyjmy się bliżej bohaterce powieści Gortnera. Autor zastosował narrację pierwszoosobową, dzięki czemu czytelnik ma okazję wczuć się w rolę kobiety, której los przypisał niełatwą rolę w historii. Poznajemy ją jako dziecko, przeistaczające się w młodą dziewczynę, a następnie, żonę, matkę, władczynię. Dumna, poważna, nad wiek rozwinięta infantka stawała się czasami zwykłą dziewczyną, czasem zagubioną, zlęknioną, czasem radosną, nawet nieco roztrzepaną. Po wstąpieniu na tron najważniejsze było dla niej dobro królestwa, poświęcała się temu całkowicie. Niejednokrotnie podejmowała ogromne ryzyko, aby wypełnić swoją misję.

Portret ślubny Izabeli i Ferdynanda
Ważnym wątkiem w książce, jest miłości Izabeli i Ferdynanda Aragońskiego, wielkiej, romantycznej, choć także trudnej i nie tak do końca bezinteresownej. W powieści Ferdynand przedstawiony jest jako mąż, w którym Izabela miała ogromne wsparcie, który kochał żonę, popierał jej wybory, ale też nie pozostawał bez wpływu na nią. 



Krzysztof Kolumb przed Ferdynandem i Izabelą
W powieści nie zabrakło również wątku sponsorowania wypraw Krzysztofa Kolumba. Podróżnika w którego powodzenie niewielu wierzyło. Ale Izabela uwierzyła. Być może dlatego, że ona tak samo jak Kolumb wiele lat cierpliwie czekała aby osiągnąć sukces.




„Nie wiem co odkryje Kolumb. Jednego jednak jestem pewna: wróci. Jesteśmy podobni, nawigator i ja. Wiele lat temu nikt nie wierzył, że zostałam stworzona do rzeczy wielkich.
A teraz jestem Izabelą, królową Hiszpanii.”



C. W. Gortner
„Przysięga królowej...” to nie jest źródło historyczne, niektóre fakty są pozmieniane, przystosowane do wizji autora. Jednak większość wydarzeń miała miejsce, niemal wszyscy bohaterowie istnieli naprawdę, i tak właśnie mogły układać się ich losy. Uwielbiam ten sposób przedstawiania historii, zwłaszcza gdy dotyczy ona niezwykłych postaci, a ponadto wiąże się z tym zarówno motyw romansu jak i kryminału. Miejscami wzrusza, a niekiedy trzyma w napięciu.  
Polecam miłośnikom powieści historycznych, wszystkim zainteresowanym wielkimi władcami, ale też czytelnikom lubującym się w dobrych książkach z duszą. Książka bardzo mi się podobała. W planach mam już kolejne tego autora, w tym "Ostatnią królową", traktującą o córce Izabeli Kastylijskiej, Joannie zwanej Szaloną.

Wyzwania:  Klucznik
 
Źródła zdjęć i fotografii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Izabela_I_Kastylijska 
http://lubimyczytac.pl/autor/36518/christopher-w-gortner