I tak oto dałam się porwać
kolejnej fali „ochów” i „achów” nad książką, tudzież jej filmową adaptacją.
Kiedy czytam niemal same pozytywne opinie, a do tego temat jest dla mnie
interesujący interesujący, nie mogę przejść obok. I co robię? Kupuję i czytam
oczywiście!
A teraz pytania Czy żałuję
zakupu? Czy aby ten „bestseller” nie okazał się kolejnym, medialnie nakręconym
marnym czytadłem?
I natychmiast odpowiadam;
absolutnie nie żałuję, a „Złodziejka książek” to naprawdę godna polecenia
pozycja. Uff…
Ale po kolei…
(The book thief)
Autor: Markus Zusak
Przekład: Hanna Baltyn
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Warszawa 2014
Str. 495
ISBN 978-83-10-12645-0
Moja ocena 6/6
„Mówię wam, ten świat to fabryka. Napędza ją słońce ale rządzą ludzie.
A ja trwam. Zbieram ich dusze.”
Przenosimy się do Niemiec, koniec
lat 30 początek 40 ubiegłego wieku. Czyli wiadomo, sytuacja nieciekawa,
nastroje wojenne, nagonki, strach, głód i nienawiść dookoła. W takim właśnie
świecie żyła nasza bohaterka, Liesel Meminger. Matka dziewczynki podjęła trudną
decyzję. Postanowiła swoje dzieci, Liesel i jej młodszego brata, oddać pod
opiekę rodzinie, która była w stanie zapewnić im ciepły dom i poczucie
bezpieczeństwa. Niestety w czasie ciężkiej podróży, chłopiec umiera. Matka i
siostra są zmuszone pozostawić go na małym cmentarzu, gdzieś po drodze do celu.
Po pogrzebie chłopca, Liesel znajduje książkę, „Podręcznik grabarza”. Zamiast
oddać właścicielowi, zatrzymuje ją dla siebie. Tak oto Złodziejka książek
rozpoczyna swą „karierę”.
„Próbuję zapomnieć, ale wiem, że wszystko zaczęło się od pociągu,
śniegu i kaszlu mojego braciszka. Tego dnia ukradłam pierwszą w życiu książkę.”
Nowy dom bohaterka znajduje u Rosy
i Hansa Hubermannów w Molching, na Himmelstrasse 33. Na początku dziewczynka
jest zagubiona w obcym miejscu i wśród obcych ludzi. Tęskni za matką i bratem,
a w nocy prześladują ją koszmary. Jednak po pewnym czasie dziewczynka
przekonuje się do przybranej rodziny, a w miasteczku poznaje nowych znajomych.
Najbardziej zaprzyjaźnia się ze swoim rówieśnikiem Rudym Steinerem.
Ale szara rzeczywistość
przypomina o sobie na każdym kroku. Dookoła przewija się ludzki strach i
cierpienie. Nad Molching wisi groźba zbombardowania. Liesel ucieka przed tą
codziennością w słowa zawarte w książkach, które trafiały do niej w różnych
okolicznościach.
„Jeżeli już mowa o złodziejstwie Liesel, to nie kradła książek dla
zabawy, a tylko wtedy, kiedy czuła, że było to konieczne”
Z czasem, czytanymi historiami bohaterka
rozjaśniała mroczne dni innym, ukrywającemu się Żydowi, kobiecie, która
straciła syna, przerażonym ludziom w schronie przeciwlotniczym. Wtedy też,
obserwując sytuacje dookoła, Liesel uświadamiała sobie, że słowa mogą nie tylko
koić ból i strach, ale i wręcz przeciwnie. Słowa mogą również zabijać.
„Nienawidziłam słów i kochałam je. Mam nadzieję, że nauczyłam się ich
używać.”
Dziewczynka postanowiła opisać
swoje losy. Ale tego co Liesel zapisała w czarnym notesie, nie przeczytał
prawie nikt. Tylko Śmierć. I to właśnie Śmierć jest narratorem owych zdarzeń.
Postać jakże na miejscu zwłaszcza w tych nieprawdopodobnie tragicznych dniach. W
opowieść o Złodziejce książek, narrator wplata swój punkt widzenia na
zaistniałe wydarzenia. Odbieranie życia nie zawsze jest według niego
sprawiedliwe. Ale taką ma pracę, musi ją wykonywać, bo taki jest rozkaz „szefa”,
którym tym razem jest wojna. Autor „uczłowieczył” Śmierć. Przedstawił jako
istotę o zdolnościach nadprzyrodzonych, ale ludzkich uczuciach.
„Widzicie? Nawet śmierć ma serce.”
Jednym z najbardziej
wstrząsających fragmentów w książce, był dla mnie ten, w którym Śmierć zabiera
dusze umierających w komorach gazowych.
„Kiedy ich ciała przestawały szukać szczelin w drzwiach, podnosiły się
ich dusze. Ich paznokcie skrobały w drewno albo wczepiały się w nie ostatkiem
sił, a dusze w moje ramiona.”
Przyznam, że miałam gęsią skórkę
czytając te słowa.
„Złodziejka książek” to
niewątpliwie historia, która chwyta za serce. Chyba jedna z niewielu jakie znam,
spośród traktujących o życiu społeczności niemieckiej w czasach II wojny
światowej. Warto przeczytać chociażby dlatego, aby poznać punkt widzenia
narodu, który w przypadku poruszanej tematyki często pokazywany jest od
najgorszej strony. A przecież i tam żyli ludzie, którzy także bali się co
przyniesie jutro, tak samo cierpieli po stracie ukochanych synów, czy ojców,
tak samo byli zastraszani i często żyli w nędzy.
Markus Zusak w swej powieści,
zastosował styl, który bardzo lubię. W tym przypadku nasuwa mi się określenie
„malowanie słowem”. Nie jest to styl sztampowy. Narrator często uprzedza fakty,
co jednak nie raziło pod żadnym względem. Dodatkowo wplatane w tekst krótkie
spostrzeżenia, refleksję, tłumaczenia przydają powieści charakteru.
I jeszcze nasuwa mi się taka mała
dygresja. Zauważyłam pewne podobieństwo „Złodziejki książek” Zusaka do
„Wyznaję” Jaume Cabre. Po pierwsze w obu książkach występuje wątek wojny i
pogromu Żydów, po drugie zarówno Zusak jak i Cabre stworzyli dodatkowego
„bohatera” wydarzeń – instrument muzyczny, w „Wyznaję” były to skrzypce, w
„Złodziejce…” – akordeon. No i po trzecie, ucieczka głównych bohaterów w magię
książek. A, no i można jeszcze dodać po czwarte, czyli styl zarówno w jednej
jak i w drugiej powieści barwny i oryginalny, nie pozwalający się oderwać do ostatnich stron. Obie te książki mnie
porwały i na pewno obie na długo pozostaną w pamięci.
Podsumowując, zachęcam do
przeczytania „Złodziejki książek” każdego, bez względu na wiek czy płeć. To
historia dostarczająca tak uśmiechu jak i wzruszeń. Jednego mniej drugiego
więcej. Samo życie…
Przeczytałam, ale jestem w mniejszości dla której ta książka jakoś nie może zaistnieć w zachwytach ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dołączenie do wyzwania. Pozdrawiam cieplutko.
Prowadzę także wyzwanie Czytam Literaturę Amerykańską - może się dla ciebie łączyć z Kingową, bo King pochodzi przecież z USA. Zachęcam.
UsuńCóż, świat byłby nudny gdyby wszystkim podobało się to samo:) Mnie urzekł ten nietypowy styl i w zasadzie prosta historia o ucieczce od codzienności. Obudziła się we mnie jakaś ckliwa nuta:)
UsuńA co do wyzwania chętnie się podejmę:)
Zapraszam na podsumowanie 6 odsłony Kryminalnego Wyzwania!
OdpowiedzUsuńhttp://miqaisonfire.wordpress.com/2014/03/03/472-podsumowanie-kryminalnego-wyzwania-6/