"PRZEBUDZENIE"
Stephen King
Przekład Tomasz Wilusz
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
2014
978-83-7961-070-9
Str. 536
Moja ocena 4/6
Stephen King
Przekład Tomasz Wilusz
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
2014
978-83-7961-070-9
Str. 536
Moja ocena 4/6
Jak chyba każdy fan Stephena Kinga, niecierpliwie
czekałam na premierę „Przebudzenia”. No i się doczekałam. Zamówiłam,
otrzymałam, przeczytałam. I oto do jakich wniosków skłoniła mnie ta lektura.
Zacznę od krótkiego przybliżenia fabuły.
"A kto pisze scenariusz naszego życia? Przeznaczenie, czy przypadek? Chcę wierzyć, że to drugie. Pragnę tego całym sercem i duszą. "
Jamie Morton miał sześć lat, kiedy po raz pierwszy spotkał Charles'a Jacobsa, swoją "piątą osobę
dramatu". Młody, przystojny i pogodny pastor zyskał sympatię chłopca,
jego rodziny, oraz mieszkańców miasteczka, w którym miał pełnić posługę. Pastor
był normalnym człowiekiem, kochał żonę i małego synka. Lubił organizować czas
młodzieży z miasteczka. Miał też swoje hobby, dość oryginalne, ale
nieszkodliwe.
Pewnego dnia wydarzyła się tragedia, która wszystko zmieniła. Pastor Jacobs
odszedł. Jamie sądził, że już nigdy nie spotka człowieka, którego traktował jak
przyjaciela i któremu wiele zawdzięczał. Nie wiedział, że się myli, że po wielu
latach ich drogi ponownie się zejdą. I że Jamie będzie tego spotkania mocno
żałował.
Tymczasem po tragicznych wydarzeniach, miasteczko wraca do normalnego
życia. Podobnie jak Jamie. Niebawem chłopiec odkrywa w sobie talent i zamiłowanie
do gitary. Udaje mu się dostać do szkolnego zespołu. Z biegiem lat, bohater
szlifuje swoje gitarowe zdolności, zmienia zespoły, zyskuje fanów i popada w
szpony nałogu. Wiele lat później z narkotykowego obłędu i niemal nieuniknionej
śmierci, Jamie’go ratuje, nie kto inny, a sam Charles Jacobs. Okazuje się że
mężczyzna wykorzystuje niekonwencjonalne metody leczenia ludzi przy pomocy
elektryczności. Swoje „uzdrowienia” nazywa przebudzeniami.
Wkrótce Jamie odkryje jak straszliwe są konsekwencje każdego przebudzenia.
Najnowsza powieść Króla, to w przeważającej części historia człowieka
zmagającego się z własnymi, zupełnie przyziemnymi demonami. To opowieść o
chłopcu, który spełnia swoje marzenia, nastolatka, który wpada w nałóg, w końcu
mężczyzny, który sięgnął dna. Ale jest to też opowieść o rozpaczy i
szaleństwie. O życiu człowieka i o jego śmierci. Trzy czwarte dobrej
obyczajówki prowadzące do jednej trzeciej elektryzującej (dosłownie i w
przenośni) historii, zakończonej pełnym napięcia finałem, zdecydowanie w stylu
Kinga.
Fabuła jest nieco przewidywalna. Ale na końcu czeka niespodzianka. King
przez większość powieści przeprowadza czytelnika łagodnie, bez przynudzania,
ale i bez większych emocji, powolutku, niespiesznie, aż w końcu... łup! I mamy
sceny końcowe, które dopadają nas jak grom z jasnego nieba. Autor włącza swoją
nieskończoną (i nie ukrywajmy, chorą) wyobraźnię, serwuje obrazy nie z tej ziemi i wszystko perfekcyjnie
finalizuje.
536 stron może niektórych odstraszać. Tomiszcze grube, przyznaję. Ale kiedy tylko otworzymy książkę, przekonamy się, że za taką objętość odpowiada głównie wielka czcionka. Wielka i wyraźna, dzięki czemu czyta się naprawdę szybko i bezproblemowo.
536 stron może niektórych odstraszać. Tomiszcze grube, przyznaję. Ale kiedy tylko otworzymy książkę, przekonamy się, że za taką objętość odpowiada głównie wielka czcionka. Wielka i wyraźna, dzięki czemu czyta się naprawdę szybko i bezproblemowo.
Jeżeli macie jakiekolwiek wątpliwości czy czytać „Przebudzenie”, pozwólcie
je sobie rozwiać. To naprawdę dobra książka, która będzie smakowitym kąskiem
zarówno dla fanów lekkich horrorów jak i mądrej, ciekawej powieści obyczajowej.
Wyzwania: Czytam Kinga, Czytam Literaturę Amerykańską, Klucznik
Wyzwania: Czytam Kinga, Czytam Literaturę Amerykańską, Klucznik
Za Kingiem nie przepadam, więc tej książki na pewno nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie namawiam:)
UsuńZgadzam się. Dobra, mocna końcówka rekompensuje tą bezemocjonalność... Mi trochę się dłużyło, ale potem aż podskoczyłam. Warto było dla takiego końca ;)
OdpowiedzUsuńTak jest. Z tego co widzę nie wszystkim przypadło do gustu, ale dla mnie to zakonczenie mocne, zdecydowanie w stylu Kinga.
UsuńJa jestem zadowolona z nowej książki Kinga. Mam sporo przemyśleń, a zakończenie mnie przeraziło. Moja recenzja w sobotę.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam Twoje zdanie. Ciekawią mnie te przemyślenia:)
UsuńKing to pisarz intrygujący - ilu by książek nie wydał, wciąż potrafi zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńKing ma lepsze i gorsze momenty, ale faktycznie element zaskoczenia to jego mocny punkt.
Usuń