"MARINA"
Carlos Ruiz Zafon
Przekład: Okrasko Katarzyna, Marrodan Casas Carlos
Wydawnictwo: Muza s.a. 2009
ISBN 978-83-7758-238-1
Str. 304
Moja ocena 6/6
ISBN 978-83-7758-238-1
Str. 304
Moja ocena 6/6
Kiedy zgarniałam z bibliotecznej
półki kolejną powieść Zafona, zastanawiałam się czym jeszcze autor może mnie
oczarować. Seria "Cmentarz Zapomnianych Książek" to wysoko postawiona
poprzeczka. A "Marina" to powieść skierowana do młodzieży. Czy
zaspokoiła moje wymagające gusta?
"Czasami to co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni. Wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło."
Oscar Drai uczy się i mieszka w
internacie. Po lekcjach poszukuje urozmaicenia wśród pięknych, starych willi
Barcelony. Pewnego dnia, podążając za dziwnym kotem, trafia do jednej z nich i
przez przypadek zabiera ze sobą pamiątkowy zegarek. Wyrzuty sumienia nie
pozwalają mu spać. Kiedy w końcu decyduje się zwrócić zabrany przedmiot,
poznaje mieszkańców willi, swoją rówieśniczkę Marinę oraz jej ojca, niegdyś
wspaniałego malarza. Oscar od pierwszego wejrzenia zakochuje się w dziewczynie
i staje się stałym bywalcem w jej domu. Pewnego dnia nastolatkowie trafiają w
dziwne miejsce, do szklarni pełnej manekinów. Z przerażeniem odkrywają, że to
co ich otacza to nie sztuczne lalki, ale makabryczne twory złożone z ludzkich
ciał. Na domiar złego manekiny ożywają i omal nie uśmiercają naszych bohaterów.
Ta mrożąca krew w żyłach przygoda, stanie się dla przyjaciół wstępem do odkrycia mrocznego sekretu człowieka
opętanego szaleństwem. Zaangażowany w tą niezwykłą historie Oscar nie wie, że
swoją tajemnicę ma także Marina.
Znacie te powieści, od których, jeśli
już musicie się oderwać, to czynicie to z wielkim bólem i rozpaczą? Dla mnie do
takich właśnie należy "Marina". Gdybym mogła przeczytałabym na jednym
wdechu. Niestety obowiązki dnia codziennego zmuszały do rozstań i powrotów. A
każde rozstanie przyprawiało niemal o rozpacz. Po prostu musiałam wiedzieć,
musiałam poznać rozwiązanie tej zagadki. Za to wszystko odpowiedzialna była
świetnie skonstruowana fabuła, ciekawa historia połączona z tajemnicą
ocierającą się o świat zupełnie nierealny, a do tego niezawodnie mroczna i
piękna Barcelona.
"Na murach tańczyły cienie nieprawdopodobnych łuków. Znajdowaliśmy się w sercu magicznej Barcelony, w labiryncie duchów, gdzie w nazwach ulic pobrzmiewały echa starych legend, a za naszymi plecami czaiły się baśniowe stwory."
Czy trzeba pisać coś więcej o stylu i
języku autora? Kto zna Zafona ten wie, a kto jeszcze nie zna zachęcam bo warto.
Jego utwory działają na wyobraźnię.
Jeśli miałaby się do czegoś
przyczepić, to może do tego, że watek samej Mariny był przewidywalny. Jednak
poradziłam sobie i z tym. Po prostu wczułam się w bohaterkę. Ja i ona miałyśmy
tajemnicę, którą Oscar miał dopiero odkryć.
"Marina" to wszystko co
kocham w Zafonie, niepowtarzalny klimat, nieprzeciętni bohaterowie, trzymające
w napięciu sceny, a to wszystko owiane mgłą romantyzmu. Książka dla młodzieży?
Ha, ja, zaliczająca się do troszkę starszej młodzieży miałam ciary na plecach. Dziesięć
lat temu mogłabym mieć problemy z zaśnięciem:). Naprawdę, miejscami wieje grozą ze starych horrorów. Podsumowując, wśród książek
autora, które przeczytałam, ta z pewnością zajmie jedno z najwyższych miejsc.
Polecam miłośnikom mrocznych klimatów z romantyczną duszą, wielbicielom Zafona
(to bezwzględnie), i wszystkim tym, którzy chcą poczuć się jak w baśni (bardziej tych w stylu braci Grimm),
obojętnie do której kategorii "młodzieży" się
zaliczacie:)
Wyzwania: Klucznik, Wyzwanie biblioteczne
Wyzwania: Klucznik, Wyzwanie biblioteczne
Już od dawna "Marina" mnie kusi i kusi:) Od pierwszego spojrzenia na okładkę, wpadłam jak śliwka w kompot:) A tu jeszcze taka mroczna historia z romantyczną nutą. Książka idealna!:)
OdpowiedzUsuńOkładka idealnie oddaje klimat powieści. Szczerze polecam.
UsuńKiedyś bardzo chciałam przeczytać, potem... Zapomnialam :-)
OdpowiedzUsuńTo ja tak delikatnie zasugeruję, że warto sobie przypomnieć:). Naprawdę świetna książka.
OdpowiedzUsuńCzytałam, szału na mnie nie zrobiła, ale była całkiem ok. Teraz mam w planach ,,Pałac północy" :)
OdpowiedzUsuńA mnie jak widać ogarnęło "marinowe" szaleństwo:) A "Pałac Północy" jeszcze przede mną.
Usuń"Marina" to chyba moja ulubiona książka Zafona. I choć wiem, że ma pewne niedociągnięcia i nie jest arcydziełem, to podobnie jak sam autor mam do niej wielki sentyment. Myślę, że to jedna z moich ulubionych powieści w ogóle. A jeżeli chodzi o klasyfikowanie tego utwory jako powieści młodzieżowej, to również się z tym nie zgadzam. Nawet moja mama czytała "Marinę" i jej się podobała. Zresztą sam autor mówi, że kieruje swoje książki do wszystkich czytelników ;-)
OdpowiedzUsuńZafonem można się upajać w każdym wieku:) Aczkolwiek "Książę mgły" czy "Światła września", mimo że podobały mi sie, faktycznie zakwalifikowałabym do literatury typowo młodzieżowej. Dla mnie "Marina" jest trochę bardziej dojrzała.
UsuńCzuję się zachęcona dzięki Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to:) warto sięgnąć po tę magiczną opowieść.
UsuńCzytałam, ale tak wysokiej noty bym jej nie dała. Dla mnie była dobra. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem:). Cóż w mojej skali wyszło tak a nie inaczej, naprawdę zafascynowała mnie ta książka.
UsuńSłyszałam o książce, ale jakoś nigdy nie przeczytałam dokładnie o czym to właściwie jest. Myślałam, że Marina to jakaś przystań, port, a to osoba heheh :) Teraz już wiem co i jak, brzmi świetnie;)
OdpowiedzUsuńJa też długo myślałam, że to powieść z motywem morskim, a tu się okazuje calkiem inna historia :) W każdym razie polecam.
Usuń