Elżbieta Cherezińska
Wydawnictwo Zysk i S-ka
ISBN 978-83-7506-581-7
Str. 408
Moja ocena 5/6
"- Jak może smakować śmierć?- A jakie to ma znaczenie, skoro ten, którego dotyka już o tym nie opowie."
Któż z Was nie słyszał o
pierwszym królu Polski Bolesławie Chrobrym, Zjeździe Gnieźnieńskim, na którym
spotkał się on z cesarzem niemieckim Ottonem III, czy o męczeńskiej śmierci
świętego Wojciecha? Bohaterowie owych wydarzeń ożywają na kartach powieści
Elżbiety Cherezińskiej. Postaci znane z podręczników do historii, stają się
ludźmi z krwi i kości. Każdy z własnymi emocjami i pragnieniami, zaletami i
przywarami. Każdy na swój sposób dążący do wyznaczonego celu. A to wszystko w
czasach wszechobecnych dzikich puszczy, mężnych wojów, gdzie jeden Bóg
chrześcijański toczył walkę z wieloma pradawnymi bóstwami. W czasach krwawej polityki,
w której bezwzględnym narzędziem jest religia.
Nie będę się rozpisywać o fabule,
ponieważ każdy mniej lub więcej wie o co chodzi.
Pokrótce, rzecz dzieje się w
latach 997-1002, akcja prowadzona jest dwuwątkowo i przedstawia kilka lat z
życia dwóch władców.
* |
Bolesław Chrobry, książę „kraju
leśnych polan”, to ponad trzydziestoletni, postawny mężczyzna, odważny,
charakterny, butny. Twardą ręką i często przy pomocy surowych sankcji utrzymuje
porządek wśród podwładnych. Jego marzeniem jest scalenie państwa i królewska
korona.
** |
Otto III zaś jest
dwudziestoletnim „cesarskim dzieckiem” o subtelnej, niemal kobiecej urodzie i
głębokiej wierze. Pozornie delikatny i wrażliwy, jednak potrafi w okrutny
sposób dążyć do celu. Już od trzeciego roku życia jest władcą potężnego państwa
a jego marzenia brną ku stworzeniu wielkiego, chrześcijańskiego imperium, w
czym wspierają go wykształceni doradcy.
Pretekstem do zrealizowania celów
obu władców staje się męczeńska śmierć biskupa Wojciecha Adalberta. Zarówno
Bolesław jak i Otto dążą do ustanowienia biskupa świętym, co ma uhonorować
liczne zasługi misyjne ich bliskiego przyjaciela, a przy okazji obaj upatrują w
tym wydarzeniu własnych korzyści.
Książę wykupuje ciało Wojciecha
od wrogich Prusów i szykuje dla jego relikwii godne miejsce spoczynku w swym
kraju. Cesarz natomiast, aby dodać blasku swej osobie i uświetnić swój
imperialny plan, wyrusza w pielgrzymkę milenijną, której głównym punktem ma być
grób biskupa męczennika. Suwereni spotykają się w marcu 1000 roku w Gnieźnie i
wspólnie snują wizje świetlanej przyszłości.
Polityka, religia, układy,
intrygi, wszystko takie ponadczasowe. „Gra w kości” to gra o wysoką stawkę, w
której nikt nie może czuć się pewnie, przyjaciel może w jednej chwili okazać
się najgorszym wrogiem. Zdrady, fałszerstwa, zabójstwa są na porządku dziennym.
Ekscytująca lektura, w której autorka wypełnia nieznane luki historii niezwykle
realistycznymi wydarzeniami. Nic tu nie jest przesadzone, wątki łączą się w
logiczną całość. Tak naprawdę mogło być. Ci ludzie rzeczywiście mogli myśleć w
ten sposób.
Nie będę ukrywać, że „Gra w
kości” nie porwała mnie aż tak jak „Korona śniegu i krwi”. Akcja toczy się
powoli, trochę brakuje większych zrywów, ale sam styl i fabuła wciągają i nie
pozwalają się oderwać do samego końca.
Śmiało przyznaję, że jest to
kolejna udana lekcja historii, która podobnie jak „Korona…” zachęciła mnie do przypomnienia
sobie mniej znanych fragmentów z dziejów naszego kraju. A, że ciekawie było, to
nie ulega wątpliwości.
Realizmowi powieści dodaje fakt,
że została ona stworzona pod kontrolą mediewisty archeologa, profesora
Przemysława Urbańczyka, który czuwał nad tym aby wydarzenia nie wykraczały zbyt
mocno poza realia.
„Grę w kości” polecam zarówno miłośnikom
historii, jak i tym, którzy do tej pory podobnych tematów unikali, ponieważ to
nie tylko suche fakty jakie wpajają nam w szkołach, ale prawdziwe życie, o
zgrozo nie tak różne od dzisiejszego politycznego świata, choć dziejące się w
tak odmiennych czasach.
Wyzwania:
* Bolesław Chrobry według Jana Matejki [źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Boleslaus_I.jpg#file
** Otto III [źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Meister_der_Reichenauer_Schule_002.jpg]
Z pewnością prędzej czy później sięgnę po tę książkę, bo czasy Bolesława to lubiana przeze mnie część naszej polskiej historii. Póki co na półce czeka jeszcze "Korona Śniegu i Krwi" - muszę się w końcu za nią wziąć, bo co i rusz natrafiam na pozytywne opinie.
OdpowiedzUsuńTeż zaczęłam od "Korony..." mimo iż "Gra w kości" była pierwsza. I zastanawiam się czy jednak nie lepiej zaczynać odwrotnie, bo moim zdaniem "Gra..." jest bardzo dobrą przygrywką do jeszcze lepszej "Korony...".
UsuńMam ją w domu dar da dam
OdpowiedzUsuńi dlatego wybacz, ale twojej recenzji nie czytam :)
Jak zapoznam się z tą lekturą, to wtedy pogadamy :)
Czekam więc na Twoje wrażenia :)
UsuńO Bolesławie Chrobrym czy zjeździe gnieźnieńskim trudno było nie słyszeć, jeśli tylko chodziło się do szkoły podstawowej...
OdpowiedzUsuń