„L’empire des Loups"
Jean-Christophe Grange
Przekład Sławomir Kowalski
Albatros
Warszawa 2005
ISBN 83-7359-178-8
Str. 464
Moja ocena 4,5/6
O
francuskim pisarzu Grange’u słyszałam już jakiś czas temu, ale dopiero niedawno
zdecydowałam się poznać jego twórczość. Mój wybór padł na „Imperium wilków”. Zarys fabuły wydał mi się wielce obiecujący. A co się okazało?
W tej powieści nic nie jest tym na co z
początku wygląda.
Anna
Heymes żyje w przekonaniu, że jest żoną wysoko postawionego funkcjonariusza
policji, a jej życie jest zwyczajne i poukładane. Ale coś jest nie tak. Annę
dręczą dziwne halucynacje oraz zaniki pamięci. W jednej chwili nie rozpoznaje
własnego męża, w innej obca osoba wydaje się jej kimś znajomym. Być może to
początki groźnej choroby? Ale Anna przeczuwa, że za jej stanem kryje się coś
więcej. Kiedy odkrywa, że przeszła operację plastyczną, której nie pamięta, wie
już, że żyje nie swoim życiem. Anna ucieka, musi odzyskać swoją tożsamość i nie dać
się złapać ludziom o bardzo złych intencjach.
Tymczasem
w tureckiej dzielnicy dochodzi do trzech brutalnych zabójstw. Ofiary to młode,
rudowłose kobiety, nielegalne imigrantki. Wszystkie były przed śmiercią
torturowane, ich twarze zostały zmasakrowane. Na pierwszy rzut oka, robota
seryjnego mordercy. Sprawę prowadzi młody policjant Paul Nerteaux, który
postanawia zaangażować do pomocy emerytowanego funkcjonariusza Jeana-Paula
Schiffera, słynącego z brutalności, podejrzanych interesów, ale też
niesłychanej skuteczności. Schiffer zna świat tureckich imigrantów, lepiej niż
ktokolwiek inny. Wie do kogo się udać i jakie pytania zadawać. Wkrótce
policjanci trafią na ślad niebezpiecznej organizacji Szarych Wilków,
bezwzględnych i okrutnych morderców.
„Imperium
wilków” to thriller dla czytelników o mocnych nerwach, którym nie straszne są
brutalne opisy i sceny rodem z amerykańskich
filmów dla twardych facetów. Czyli jakie? Wyolbrzymione, trochę naciągane, ale
w gruncie rzeczy taka to powieść:).
Fabuła
w przeważającej części opiera się na poszukiwaniu odpowiedzi, tak przez Annę
vel Selmę, jak i przez parę Nerteaux i Schiffer. Bohaterowie krok po kroku
odkrywają nowe fakty, zadają pytania, nie zawsze w uprzejmy sposób i oczywiście
robią wszystko aby ujść z życiem, co nie jest łatwe. Myśliwi nie śpią i są
bardzo zdeterminowani, aby prawda nie wyszła na jaw.
Akcja
przebiega dwutorowo. Przez trzy czwarte powieści Anna rozwiązuje swoją zagadką,
a policjanci zajmują się własnym śledztwem. Aż w końcu dochodzi do momentu
łącznikowego, co nie zaskakuje, bo właściwie od początku było wiadomo, że te
dwie historie będą miały punkt wspólny. Jaki? To już doczytacie sami.
Bohaterowie
są dość typowi dla tego rodzaju historii. Twardzi, nieugięci, pozbawieni lęku
przed najgroźniejszym zbirem. I to zarówno kobiety jak i mężczyźni. Najbardziej
wyróżniają się Anna i Schiffer. Postać Paula Nerteaux była według mnie trochę blada
i bezpłciowa. Taki praworządny funkcjonariusz, który koniecznie musi złapać
niegrzecznych przestępców, ale broń Boże, nie robiąc im przy tym krzywdy. Nuda.
Mimo tych wszystkich superbohaterskich postaw, autor nie stworzył niepokonanego Rambo, czy innego Schwarzeneggera. Przeciwnie, nawet główni bohaterowie nie unikną mniejszych lub większych wypadków. Z mojego punktu widzenia to atut, bo jakkolwiek nie naciągać by scen to jedna osoba przeciwko całej mafii może i ma jakieś szanse przetrwania w realu, ale sami przyznajcie, raczej niewielkie:).
Mimo tych wszystkich superbohaterskich postaw, autor nie stworzył niepokonanego Rambo, czy innego Schwarzeneggera. Przeciwnie, nawet główni bohaterowie nie unikną mniejszych lub większych wypadków. Z mojego punktu widzenia to atut, bo jakkolwiek nie naciągać by scen to jedna osoba przeciwko całej mafii może i ma jakieś szanse przetrwania w realu, ale sami przyznajcie, raczej niewielkie:).
Zakończenie powieści? Wszystko fajnie, pięknie, tylko po co jeszcze ten beznadziejny, do bólu naciągnięty epilog? Grange chyba się trochę zagalopował, poniosła go
fantazja, no nie wiem, w każdym razie przekombinowane i zupełnie zbędne.
Podsumowując,
„Imperium wilków” to dobry, trzymający w napięciu thriller. Jest kilka
przewidywalnych fragmentów, ale przeważają elementy zaskoczenia, tak więc czyta
się bardzo dobrze a akcja naprawdę wciąga. Dla mnie, zajmująca lektura i na
pewno sięgnę po kolejne książki autora.
Kolejny autor, którego warto poznać, a którego jeszcze nic nie czytałam. Muszę koniecznie kupić zapas czasu, najlepiej duży. Może wtedy uda mi się trochę nadgonić. :)
OdpowiedzUsuńAch, gdyby tak można było ten czas kupić... :)
UsuńZ tego co piszesz to wydaje się być ciekawa, a ja lubię ten gatunek, więc czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz taki gatunek to jak najbardziej polecam.
UsuńJa nie widzę się z tą książką. Wolę obyczajówki :)
OdpowiedzUsuńPapram się w takim gatunku, więc kilka wad nie zniechęci mnie po przeczytanie tej książki. Zwłaszcza, że te opisy są takie brutalne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo lubię autora, polecam Las cieni ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę jakiś czas temu, ale jakoś nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia ;)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach :)
OdpowiedzUsuńFilm mi się podobał, ale nie mogę sobie przypomnieć czy czytałam książkę. Chyba nie. (Skleroza straszna rzecz).
OdpowiedzUsuńZachęciła mnie okładka (kocham wilki)
OdpowiedzUsuńOraz tytuł,oczywiście (jak wyżej).
Szkoda, że to thriller. Gdyby nie ten "szczegół", napewno bym sięgnęła :)
Pozdrawiam ^^
http://czytam-pisze-recenzuje-polecam.blogspot.com