poniedziałek, 23 czerwca 2014

"Pan Mercedes" - Stephen King



„PAN MERCEDES”
(„Mr. Mercedes”)
Stephen King
Przekład Danuta Górska
Wydawnictwo Albatros
ISBN 978-83-7885-936-9
Str. 574
Moja ocena 4/6



“Oh Lord, won’t you buy me a Mercedes Benz ?
My friends all drive Porsches, I must make amends.
Worked hard all my lifetime, no help from my friends,
So Lord, won’t you buy me a Mercedes Benz ?”

[“Mercedes Benz” Janis Joplin]

Moje pierwsze skojarzenie, kiedy poznałam tytuł najnowszej książki Stephena Kinga? Oczywiście słynny utwór Janis Joplin. Od tej pory czekałam niecierpliwie nucąc sobie czasami pod nosem „Oh Lord, won’t you buy me „Mr. Mercedes”. Wreszcie się doczekałam. Przeczytałam. I długo zastanawiałam się nad tym jak przekazać swoje wrażenia w miarę sensownej recenzji. Uwaga, próbuję. 

Stephen King, mistrz horroru i suspensu, spod którego pióra wychodzą historie niekonwencjonalne, trzymające w napięciu i zaskakujące, tym razem objawił się czytelnikom jako autor kryminału detektywistycznego (czy jak kto woli hardboiled). 

O czym jest ta historia?
Długa kolejka bezrobotnych, ludzie obu płci, w różnym wieku, wśród nich nawet niemowlak, którego matka nie miała z kim zostawić. Każdy ma nadzieję, że uda mu się dostać korzystną ofertę pracy. Nagle, w ten niczego nieświadomy tłum, wjeżdża rozpędzone auto. Szary mercedes. Kierowca masakruje oczekujących po czym odjeżdża. Policji nie udaje się go schwytać. 
Rok po tych tragicznych wydarzeniach emerytowany detektyw, Bill Hodges, otrzymuje list od Mordercy z Mercedesa. „Sprafca” pragnie pogrążyć będącego już i tak na skraju depresji eksdetektywa, wydaje się delektować jego samotnością, pustką, poczuciem winy i próbuje doprowadzić go do samobójstwa. Jednak nieoczekiwanie, właśnie ten list dodaje Hodgesowi wigoru i przywraca chęć do życia. Mężczyzna postanawia na własną rękę wytropić i schwytać Pana Mercedesa.

Tymczasem Brady Hartsfield nadal rozpamiętuje moment, kiedy dokonał masakry bezrobotnych w City Center. Wręcz chorobliwie rozkoszuje się tym wspomnieniem. Dodatkowo podnieca go dręczenie osób w pewien sposób związanych z jego czynem, właścicielki auta, które stało się narzędziem zbrodni i właśnie detektywa Hodgesa. Ale wkrótce ponownie poczuje apetyt na rzeź. Tym razem przygotuje krwawe przedsięwzięcie na dużo większą skalę. Stawką będzie życie setek niewinnych ludzi. Bill Hodges, wraz z dwójką nietuzinkowych pomocników, rozpoczyna walkę z czasem aby zidentyfikować i unicestwić Pana Mercedesa.

Czego oczekiwałam po tej powieści?
Właściwie sama do końca nie wiem czego się spodziewałam. Na pewno byłam ciekawa, jak w powieści detektywistycznej poradzi sobie autor, który przyzwyczaił mnie do innego rodzaju literatury. Znając twórczość Kinga, oczekiwałam oryginalnych, nietuzinkowych rozwiązań, ciekawych postaci, trzymających w napięciu wydarzeń.

A co dostałam?
Typowy w swej formie kryminał, w którym dobry glina musi złapać niegrzecznego przestępcę, zanim ten zdoła wyrządzić więcej szkód. Początek był zdecydowanie w stylu Kinga, bezwzględny i obiecujący kawał dobrej lektury. A dalej? Cóż, przez niemal połowę powieści niewiele się działo. Głównie przypuszczenia i rozważania detektywa, przeplatane wspomnieniami i refleksjami przestępcy. Bohaterowie są wykreowani całkiem nieźle. Jak to u Kinga, który potrafi dobrze „ubrać” w odpowiednie cechy konkretną postać. Mamy więc sześćdziesięcioletniego Hodgesa, policjanta na emeryturze, rozwodnika, samotnika, który bez dreszczyku emocji jaki towarzyszył mu w pracy, powoli zatraca sens życia. Do czasu, aż pojawia się impuls zmuszający do działania. Po drugiej stronie barykady stoi nasz Pan Mercedes, czyli Brady Hartsfield. Młody komputerowy geniusz, wyrachowany i przekonany o swojej doskonałości. Hartsfield zdaje sobie sprawę, że jest inny od większości ludzi, ale jednocześnie uważa, że za to kim się stał odpowiedzialny jest ten świat i ludzie.

„Czy można go obwiniać za to, że chce się odegrać na świecie, który uczynił go takim jaki jest?”

Poza tą dwójką, bohaterów jest niewielu, ale każdy z nich czymś się wyróżnia. Są to między innymi nad wiek rozwinięty siedemnastolatek (typowa cecha młodocianych bohaterów Kinga), oraz czterdziestoletnią ale mentalnie niedojrzałą kobietę.
Akcja rozwija się powoli. Niestety, i to mnie mocno zaskoczyło, wiele wydarzeń można łatwo przewidzieć co jest zupełnie niepodobne do Mistrza. Pewną zagadką pozostaje ostateczne rozwiązanie i to ratuje nieco sytuację. 
 
Abstrahując więc od tego, że autorem powieści jest Stephen King, „Pan Mercedes” według mnie spełnia większość wymogów dobrej powieści detektywistycznej i mogę śmiało zachęcić do tej lektury nawet miłośników lżejszych powieści kryminalnych. Nie jest to być może mistrzostwo gatunku, ale wrażenia pozostawia raczej pozytywne. Dlatego też polecam!

Wyzwania:
 http://miqaisonfire.wordpress.com/wyzwanie-kryminalne/ 
 http://recenzjeami.blogspot.com/2014/03/wyzwanie-czytelnicze-klucznik.html?showComment=1394119099715#c7615647349564438823

9 komentarzy:

  1. Skoro polecasz - przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ogromne zaległości w lekturze książek Kinga. Najpierw chciałabym przeczytać jego starsze powieści. Nie znam m.in. "To" i "Skazanych...".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby poznać twórczość Kinga i wyrobić sobie o nim zdanie faktycznie lepiej zaczynać od starszych książek. "Pan Mercedes" nieco odbiega od "kingowskich" standardów. A "To", i "Skazani na Shawshank" zdecydowanie warto przeczytać.

      Usuń
  3. Książkę już mam i czeka cierpliwie na swoją kolej. Jestem bardzo ciekawa nowego wcielenia Kinga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia z tym autorem:) Przeczytałam tylko Lśnienie, ale moja szwagierka czyta namiętnie i już Pana Mercedesa kupiła i przeczytała, także pewnie kiedyś od niej pożyczę jak uporam się z własnymi zbiorami:)

    OdpowiedzUsuń

Witaj
Cieszę się, że zaglądasz. Rozgość się tutaj. Wpadaj częściej. Komentuj.
Bądź na bieżąco, polub mój profil na facebook'u i instagramie.