sobota, 29 marca 2014

"Kolekcjoner" - Alex Kava



„KOLEKCJONER”
Alex Kava
Przekład Katarzyna Ciążyńska
Wydawnictwo Mira
Warszawa 2011
ISBN 978-83-238-7517-8
Str. 299
Moja ocena 2/6

Sięgam po książki Alex Kavy, w ogóle nie biorąc pod uwagę kolejności w jakiej powstały. Tym bardziej, że w mojej bibliotece ciężko trafić na to co akurat by się chciało mieć. Na szczęście każda jedna książka o perypetiach agentki Maggie O’Dell napisana jest tak, że nieznajomość poprzedniej zupełnie nie przeszkadza. A może tylko ja nie przywiązuję do tego większej wagi?

Ostatnio w moje ręce wpadł „Kolekcjoner”. Na początek o krótko fabule.

Pensacola na Florydzie. Straż Wybrzeża wyławia z wód Zatoki Meksykańskiej lodówkę rybacką, w której znajdują się… szczelnie opakowane fragmenty ludzkich zwłok. Na miejsce przybywa agentka FBI Maggie O’Dell i rozpoczyna dochodzenie w sprawie makabrycznego odkrycia.
W tym samym czasie w Bazie Sił Powietrznych Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, pułkownik Benjamin Platt, lekarz, specjalista od chorób zakaźnych, bada tajemnicze przypadki zgonów wśród żołnierzy. Okazuje się, że wszyscy zmarli mieli w przeszłości amputowane kończyny.
Wkrótce śledztwa O’Dell i Platta łączą się i bohaterowie wspólnie muszą doprowadzić sprawę do końca. Sytuacji nie ułatwia fakt, że do Florydy zbliża się huragan Isaac. 

Oj, zawiodła mnie pani Kava tym razem. To zdecydowanie najgorsza książek jej autorstwa, jakie miałam okazję przeczytać. I ogólnie jeden z gorszych kryminałów jakie znam. Sprawa klaruje się już od samego początku. Nic mnie nie zaskoczyło ani nie spowodowało szybszego bicia serca. Akcja toczy się monotonnie. Odniosłam wrażenie, że ta powieść napisana jest na siłę. Gdyby to był czyjś debiut, może bym się nie czepiała aż tak bardzo, jednak Alex Kava przyzwyczaiła mnie do dobrej kryminalnej literatury. Niezbyt obciążającej umysł ale w pełni satysfakcjonującej. 

Żeby oddać sprawiedliwość, muszę napisać coś na plus. Sceny się nie przeciągają, pojawiają się ciekawe osoby jak choćby Liz Bailey. Do tego duża czcionka, dzięki czemu szybko się czyta. Ergo, dużo czasu nie straciłam. Ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi prawda?

Potencjał w tej historii na pewno był, szkoda, że nie został wykorzystany.

Wyzwania: 
http://miqaisonfire.wordpress.com/wyzwanie-kryminalne/ 
http://mkczytuje.blogspot.com/p/wyzwanie-biblioteczne.html?showComment=1393522357878 
http://recenzjeami.blogspot.com/2014/03/wyzwanie-czytelnicze-klucznik.html?showComment=1394119099715#c7615647349564438823 
http://basiapelc.blogspot.com/p/czytam-literature-amerykanska.html 

"Relikwiarz" - Douglas Preston, Lincoln Child



„RELIKWIARZ”
(Reliquary)
Douglas Preston, Lincoln Child
Przekład Robert P. Lipski
Wydawnictwo G+J
ISBN 978-83-62343-95-9
Str. 605
Moja ocena 4,5/6

Za oknem już ewidentnie wyczuwa się wiosnę. Pogoda sprzyja wyprawom i wycieczkom. A ja chciałabym Was dziś zabrać na wycieczkę w nieco ekscentryczne miejsce. Zapomnijcie o ciepłych promieniach słońca, leśnych ścieżkach, przyjemnych zapachach, czy kojącym śpiewie ptaków. Zamiast tego proponuję ciemne tunele, brudne i cuchnące, gdzie w każdym zakamarku może czyhać zagrożenie. Nie brzmi to zbyt kusząco? A jednak zachęcam do sięgnięcia po „Relikwiarz” i zejścia w niezbadane podziemia Nowego Jorku. 
 "Relikwiarz - sanktuarium, świątynia lub kaseta, gdzie wystawiony jest obiekt kultu, kość lub jakaś część ciała świętego albo bóstwa"

W jednym z kanałów na Manhattanie, z uwagi na silne zanieczyszczenie zwanym Kloaką, policyjni nurkowie poszukują wyrzuconych paczek z heroiną. Odnajdują coś więcej. Dwa ludzkie szkielety pozbawione głów. W dodatku jeden z nich jest dziwnie zdeformowany. W sprawę angażują się porucznik D’Agosta, agent federalny Pendergast oraz antropolog Margo Green. Bohaterów łączy pewien fakt z przeszłości. Otóż niespełna dwa lata wcześniej stanęli oni oko w oko z przerażającym potworem Mbwunem, grasującym po korytarzach Muzeum Historii Naturalnej. Traumatyczne wspomnienia wracają kiedy okazuje się, że zniekształcony szkielet wyłowiony z kanału wykazuje pewne podobieństwa do owej bestii.
Tymczasem dekapitowanych ciał przybywa. Fala zbrodni wciąż narasta. Wszystko wskazuje na to, że okrutnych zabójców jest wielu.
Kolejne etapy śledztwa prowadzą doktor Green i jej towarzyszy w ciemne i niebezpieczne czeluście nowojorskich podziemi, którymi władają "krety” – zorganizowane społeczności bezdomnych. Jedną z największych grup „kretów” dowodzi tajemniczy Mephisto, którego ludzie są brutalnie zabijani przez tajemnicze istoty zamieszkujące najniższe pokłady tego podziemnego świata.
Sytuacja zaostrza się, kiedy giną praworządni obywatele Nowego Jorku, a matka jednej z ofiar podżega mieszkańców do buntu przeciwko narastającej przestępczości w mieście i bezradności rządzących. Po stronie kobiety staje także żądny sensacji i kolejnych tematów dziennikarz, Smithback.
Trwa wyścig z czasem, w rozwikłanie zagadki wplątanych jest coraz więcej osób. Tymczasem Margo wpada na trop badań nad nieznanym rodzajem narkotyku, prowadzonych przez jej dawnego znajomego. Okazuje się, że jej odkrycie ma także związek z tajemniczym Mbwunem. Green wraz z Pendergastem, D’Agostą i Mephisto muszą zrobić wszystko aby powstrzymać masakrę pod powierzchnią Nowego Jorku.

 „Relikwiarz” to moje pierwsze spotkanie z duetem Preston & Child. Nigdy wcześniej o tych panach nie słyszałam, a zatem nie czytałam też „Reliktu”, którego ta powieść jest kontynuacją. Stwierdzam jednak, że absolutnie mi to nie przeszkadzało. Książkę czyta się bardzo dobrze. Fabuła jest niezwykle wciągająca. Każdy akapit zaostrza apetyt na kolejne, dzięki czemu ponad 600 stron drobnym druczkiem pochłonęłam w mgnieniu oka. No i był też obowiązkowy dreszczyk, a przy niektórych fragmentach, aż chciało się krzyczeć: „Zwiewaj stamtąd człowieku!!!”. Do tego doskonale wykreowane postacie, wśród których na szczególną uwagę zasługują Pendergast, Mephisto czy sierżant Hayward. 

Ciekawie przedstawiony jest świat podziemny, ze wszystkimi mrocznymi korytarzami, tajemniczymi mieszkańcami i całą tą… hm, ciekawą oprawą. Klimat tego miejsca doskonale oddają poniższe cytaty.

„To wielki na wpół obłąkany zaginiony świat”

„Zdumiewa mnie różnorodność ludzi, których tam spotkałem. (…) Spodziewałem się jednego, może dwóch przeważających typów zwichrowanej osobowości, a miast tego ujrzałem przekrój całego barwnego i mocno zróżnicowanego społeczeństwa”

A najciekawsze jest to, że takie podziemne społeczności podobno istnieją naprawdę. Cóż, kto wie co jeszcze może kryć się gdzieś tam pod powierzchnią :)

A teraz troszkę dziegciu do tego miodku. Niektóre sytuacje da się przewidzieć, a końcówka, może lekko przeciągnięta i naciągnięta, ale w obliczu wcześniej wymienionych zalet, te detale nie rażą zbyt mocno.

Polecam wielbicielom thrillerów, horrorów i …genetyki :)

Wyzwania: 
http://basiapelc.blogspot.com/p/czytam-literature-amerykanska.html

http://mkczytuje.blogspot.com/p/wyzwanie-biblioteczne.html?showComment=1393522357878
http://miqaisonfire.wordpress.com/wyzwanie-kryminalne/

czwartek, 27 marca 2014

"Wołanie grobu" - Simon Beckett



„WOŁANIE GROBU” 
("The calling of the grave")
Simon Beckett
Przekład: Maciej Nowak - Kreyer
Wydawnictwo Amber
Str. 352
Moja ocena: 4/6


„Jeden. Dwa. Osiem.
Liczby rozkładu. Określają jak szybko rozpadają się wszystkie organizmy, duże i małe. W wodzie, w powietrzu, w ziemi. W takich samych warunkach klimatycznych ciało zanurzone w cieczy rozkłada się dwukrotnie dłużej niż pozostawione na powierzchni. Pod ziemią – osiem razy dłużej. Jeden, dwa, osiem. Prosta wyliczanka, niezaprzeczalna prawda.
Im coś jest głębiej, tym dłużej przetrwa.
(…)Nic nie pozostaje ukryte na zawsze”

W czwartej odsłonie przygód antropologa sądowego Davida Huntera, przenosimy się nieco w czasie. Bohater zostaje włączony do zespołu kryminalistycznego, zajmującego się sprawą Jerome’a Monka, gwałciciela i mordercy, który właśnie ma zostać skazany za popełnione zbrodnie. Zespół odnajduje jedno z ciał ofiar Monka, pozostałe nadal ukryte są gdzieś na nieprzystępnych i zwodniczych mokradłach Dartmoor. Zadaniem ekipy, w której skład oprócz Huntera wchodzą między innymi, zastępca prowadzącego śledztwo Terry Connors, archeolog sądowy profesor Leonard Wainwright oraz Sophie Keller, policyjny doradca behawioralny, jest ich zlokalizowanie. Jednak poszukiwania, w których udział bierze także sam sprawca, kończą się fiaskiem, a przestępcy niemal udaje się uciec. Kolejne akcje nie przynoszą efektów, całe zajście zostaje wyciszone, Hunter wraca do domu. Do żony i córki. Wkrótce w jego rodzinie dochodzi do tragedii.
I w tym miejscu wracamy do teraźniejszości. Od sprawy z Dartmoor upływa kilka lat, podobnie jak od tragicznego wypadku Kary i Alice. Bohater, po wielu znanych nam już z poprzednich części przejściach, stara się żyć dalej normalnie, na ile to możliwe. Pewnego dnia zjawia się u niego niespodziewany gość, Terry Connors.  Mężczyźni przez te wszystkie lata nie kontaktowali się ze sobą, w dodatku David nie pała sympatią do Connorsa, dlatego też jest zaskoczony jego odwiedzinami. Tymczasem Connors ostrzega Huntera, że Jerome Monk uciekł z więzienia i być może będzie próbował dokonać zemsty na tych, którzy brali udział w poszukiwaniach na mokradłach. Jednak David bagatelizuje ostrzeżenia dawnego znajomego. Wkrótce dzwoni do niego Sophie Keller i nalega na spotkanie. Hunter ponownie wyrusza do Dartmoor. Na miejscu znajduje Sophie pobitą do nieprzytomności. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Wygląda na to, że seryjny morderca rzeczywiście rozpoczyna krwawy odwet. 
Bardzo polubiłam doktora Huntera i nie mogłam się oderwać od jego trzymających w napięciu przygód. Ale chyba dobrze, że „Wołanie grobu” jest już ostatnią częścią z serii, chyba że o czymś nie wiem? W każdym razie, wydaje mi się że ta część nieco odbiegała od poprzednich. Cóż, Beckett przyzwyczaił mnie do większych emocji a tutaj w tej kwestii niewiele się działo. Owszem, historia całkiem ciekawa i dobrze napisana. W tym temacie nie mam nic do zarzucenia. Ale akcji trochę za mało. W pewnym momencie jakoś tak ckliwie się zrobiło. Nie zapałałam też sympatią do Sophie, ta postać dla mnie była nieco irytująca. W dodatku dość szybko zaczęłam się orientować w tym co tu nie pasuje i kto za tym stoi.
Nie przedłużając „Wołanie grobu” uważam za najsłabszą z wszystkich czterech tomów z Davidem Hunterem, ale na tle innych kryminałów i thrillerów jakie dane mi było przeczytać i tak wypada bardzo dobrze. Tak więc, nie zrażajcie się i czytajcie. Simona Becketta polecam z czystym sumieniem.

Wyzwania:
http://miqaisonfire.wordpress.com/wyzwanie-kryminalne/ 
 
http://recenzjeami.blogspot.com/2014/03/wyzwanie-czytelnicze-klucznik.html?showComment=1394119099715#c7615647349564438823



środa, 26 marca 2014

"Dom dzienny, dom nocny" - Olga Tokarczuk



„DOM DZIENNY, DOM NOCNY”
Olga Tokarczuk
 Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2000
ISBN 83-7227-558-0
Str. 255
Moja ocena 3,5/6

Z twórczością Olgi Tokarczuk miałam okazję po raz pierwszy zetknąć się całkiem niedawno. Z ciekawości wypożyczyłam z biblioteki „Prawiek i inne czasy”. No i popłynęłam. Język, styl, liryczność tego utworu omamiły mnie całkowicie. Wiedziałam, że na tej jednej książce autorki się nie skończy. I tak trafiłam na „Dom dzienny, dom nocny”. A o tym co wyczytałam i jakie wnioski wyciągnęłam przeczytacie poniżej.

„Jeśli znajdziesz swoje miejsce, będziesz nieśmiertelna”

O czym jest powieść Olgi Tokarczuk? Przeplata w sobie historie różnych ludzi, pochodzących z różnych środowisk i mających  odmienny bagaż doświadczeń. Mamy tu między innymi narratorkę i jej męża, ich nieco tajemniczą sąsiadkę, starszą panią z własnym poglądem na świat. Mamy rodzinę patologiczną, w której ojciec pije i bije, co wkrótce także jego syna sprowadza na samo dno. Mamy starego nauczyciela, w którego wspomnieniach nadal jak żywe trwają traumy z czasów wojny oraz bezdzietne małżeństwo, kiedyś szczęśliwe, w którego życie z czasem wkrada się pustka. Jest też historia pewnej niezwykłej świętej oraz losy zakonnika, który spisywał jej żywot, samemu walcząc z przeciwnościami losu. Historie te wydają się nie być w żaden sposób ze sobą powiązane. Można zaryzykować teorię, że wspólnym mianownikiem łączącym losy bohaterów jest właśnie dom. Przy czym dom rozumiany nie tylko jako cztery ściany wypełnione pokojami i meblami, ale także, a może przede wszystkim jako miejsce, w którym ludzie żyją i umierają, gdzie cieszą się chwilami szczęścia lub toną w rozpaczy. Dom o jakim marzą, za którym tęsknią. Schronienie przed światem. I wreszcie, dom jako miejsce, w którym  śnią swoje sny. A w snach wszystko jest możliwe.

Nie było łatwo z tą lekturą. Miałam ogromny problem z wczuciem się w klimat. Początek wydawał mi się nużący i zupełnie o niczym. Jednak w miarę zagłębiania się w kolejne wersy i strony, zaczynałam pojmować sens, odkrywać zawoalowane przekazy. Po skończeniu, doszłam do konkluzji, iż „Dom dzienny, dom nocny”, to nic innego jak filozoficzna rozprawa o człowieku. Niełatwa w odbiorze, skomplikowana jak sam gatunek ludzki. A przy tym niezwykle prawdziwa. Autorka w swej powieści przedstawia ludzkie problemy i dylematy. Motywy z życia wzięte, zarówno te najprostsze, dotyczące niemal wszystkich, jak i najtrudniejsze, stanowiące nawet temat tabu. Tokarczuk poprzez ukazywanie różnych teorii, zmusza czytelnika do refleksji nad własnym życiem i przemijaniem, zachęca do zadawania pytań, co jest w życiu ważne? Co jest dobre a co złe? Czy śnimy za życia, czy też nasze życie jest tylko snem, i co będzie kiedy się zbudzimy?

Ku mojej radości, ta książka jest skarbnicą mądrych i niezwykle trafnych cytatów. Odsyłam do zakładki "Myśli, cytaty, refleksje".

Jest to powieść dla tych, co lubią się czasem zastanowić nad egzystencją człowieka na ziemi. Do przeczytania w ciszy i skupieniu. Najlepiej gdzieś w spokojnym zakątku własnego domu. Być może brzmi to nieco egzaltowanie, jednak zachęcam do zmierzenia się z tą książką, ponieważ można z niej wyciągnąć  naprawdę solidną dawkę wartościowych informacji.

Wyzwania:  
http://recenzjeami.blogspot.com/2014/03/wyzwanie-czytelnicze-klucznik.html?showComment=1394119099715#c7615647349564438823http://mkczytuje.blogspot.com/p/wyzwanie-biblioteczne.html?showComment=1393522357878