środa, 12 marca 2014

"Gęstwina dusz" - Christopher Rice



„GĘSTWINA DUSZ”
(A density of souls)
Autor: Christopher Rice
Przekład: Jacek Spólny
Wydawnictwo Zysk i S-ka
ISBN 83-7298-291-0
Str. 294
Moja ocena: 2/6

Co mnie skusiło, żeby porwać tę książkę z bibliotecznej półki? Zapewne interesujący opis z okładki. Do tej pory nie słyszałam ani o książce ani o autorze, który jak się okazało jest synem znanej pisarki Anne Rice („matki” wampirów z moich nastoletnich lat co tylko spotęgowało apetyt na powieść ). Opis zaś sugerował przygodę z dreszczykiem, przypominającą twórczość Kinga. Niestety porównanie według mnie niefortunne, a sama historia może i miała potencjał, lecz w moim odczuciu autor go nie wykorzystał.

Meredith, Brandon, Greg i Stephen to czworo szkolnych przyjaciół, których ulubioną formą rozrywki jest gra w chowanego na miejscowym cmentarzu. Jednak wkrótce wkraczają w trudny wiek dojrzewania, zmieniają szkołę i zaczynają pojawiać się między nimi różnice, które doprowadzają do rozpadu paczki. Żadne z nich nie spodziewa się, jak poważnymi konsekwencjami zaowocują w przyszłości skrywane tajemnice. Skomplikowane uczucia, zazdrość, nienawiść, nietolerancja a w końcu poniżenie, obłęd, śmierć…

Tematyka w sumie ciekawa. Skąd więc moja surowa ocena? Chyba nie do końca przypadła mi do gustu forma przekazu. Fabuła skonstruowana jest w sposób mdły, przewidywalny, bohaterowie raczej ciężkostrawni, a styl poplątany i dla mnie niezrozumiały. Często nie mogłam połapać się kto i o czym akurat mówi. Wszystko to spowodowało, że dwie trzecie powieści nieco mnie wymęczyło, ale ponieważ z założenia nie lubię odkładać niedoczytanych książek, dobrnęłam do końca. I ku memu zaskoczeniu okazało się, że finał w pewien sposób ratuje powieść. Wreszcie coś się dzieje.

Nie moja bajka, ale mimo wszystko nie zniechęcam. Kto wie może akurat do Was ten styl przemówi;). 

Wyzwania: 
http://mkczytuje.blogspot.com/p/wyzwanie-biblioteczne.html?showComment=1393522357878 http://basiapelc.blogspot.com/p/czytam-literature-amerykanska.html

8 komentarzy:

  1. Syn Rice? Po nazwisku od razu ją skojarzyłam. I to samo wydawnictwo, co u mamy :) W sumie chętnie sama bym się przekonała jak on tak to pisze ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to wina tłumacza, nie autora? Czasami okazuje, że powieść jest przetłumaczona tak, że właściwie nie da się jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wcale nie skojarzyłam nazwiska, dopiero po przeczytaniu notki o autorze mnie oświeciło:)
    Co do tłumacza, być może faktycznie miał swój udział w zepsuciu efektu końcowego, a być może ja nastawiłam się na coś więcej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, skutecznie mnie zniechęciłaś do tej lektury. Nie mam obecnie ochoty na takie męczące książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, nominowałam Cię do LBA http://drpplj.blogspot.com/2014/03/liebster-blog-award-odsona-trzecia.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie nie sięgnę ;) Nieprzystępni bohaterowie to naprawdę wkurzająca sprawa...

    OdpowiedzUsuń
  7. Staraj się pisać dłuższe recenzje. :) Mnie chyba też by nie zainteresowałaby ta książka...

    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Witaj
Cieszę się, że zaglądasz. Rozgość się tutaj. Wpadaj częściej. Komentuj.
Bądź na bieżąco, polub mój profil na facebook'u i instagramie.