wtorek, 25 marca 2014

"Cmętarz zwieżąt" - Stephen King

Wracam wreszcie z krótkiej wycieczki, podczas której to mój syn odwiedzał dziadków a ja wraz z nim :). Czasu na czytanie było wystarczająco, ale na to żeby usiąść i podzielić się z Wami wrażeniami już niestety mniej. Niniejszym przystępuję do nadrabiania zaległości. A zacznę od autora, który chyba nigdy mi się nie znudzi. Zapraszam do czytania :)


"CMĘTARZ ZWIEŻĄT"
(Pet Semetary)
Stephen King
Przekład: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Warszawa 2012
ISBN 978-83-7839-166-1
Str. 519
Moja ocena 3,5/5


Wiele lat temu oglądałam film nakręcony na podstawie powieści Kinga i od tamtej pory polowałam na książkę. W końcu zdobyłam i przeczytałam. A teraz nie bardzo wiem jak swoje odczucia względem tej lektury ubrać w słowa. 

Śmierć jest nieodłączną towarzyszką życia. Ale dla ludzi jest to temat trudny i chętnie unikany. Najcięższym i najbardziej bolesnym przeżyciem dla człowieka jest śmierć kogoś bliskiego. Pojawia się rozpacz, setki pytań „dlaczego?”. A gdyby tak ktoś dał ludziom możliwość przywrócenia zmarłych do życia?

 „Hey-ho, let’s go!”

Lekarz Louis Creed wraz z żoną Rachel i dziećmi przeprowadza się z gwarnego Chicago do Ludlow w stanie Maine. Ładny dom położony w spokojnej okolicy, wśród lasów i łąk, do tego w miłym sąsiedztwie, wydaje się być idealnym miejscem dla młodego małżeństwa z córeczką, synkiem i kotem. Rodzina ma nadzieję rozpocząć tu nowe, sielankowe życie.
Za domem Creed’owie odkrywają ścieżkę, która prowadzi w pewne osobliwe miejsce, na cmentarz dla zwierząt (czy też, jak informuje tabliczka „cmętarz dla zwieżąt”). Z pozoru zwyczajny zakątek w lesie, który mieszkańcy miasteczka przeznaczyli na miejsce spoczynku swych wiernych pupili wszelkiej rasy i maści, i o który z pieczołowitością dbają. Ale jest to tylko przedsionek do innego, tajemniczego i mrocznego miejsca. Według miejscowych legend, dawniej Indianie z plemienia Micmaców, chowali tam swoich zmarłych. Podobno obszarem tym władają potężne i niebezpieczne siły.
 To twoje miejsce. Tajemne miejsce. I należy do ciebie. A ty należysz do niego.”
Kiedy w czasie nieobecności Rachel i dzieci, na drodze ginie ukochany kot jego córki, Creed za namową sąsiada, zakopuje ciało zwierzęcia właśnie na dawnym cmentarzu Indian. Ku jego zdumieniu, na drugi dzień kocur, jak gdyby nigdy nic, zjawia się w domu. Na pierwszy rzut oka jest taki jak dawniej, ale domownicy dostrzegają dziwne zmiany w jego zachowaniu… i zapachu. Z czasem jednak przechodzą z tym do porządku dziennego. Nikt oprócz Louisa i Juda Crandalla nie wie o tym co zaszło. W życiu rodziny Creed’ów wszystko wydaje się układać jak najlepiej. Aż pewnego dnia spotyka ich ogromna tragedia. Ich mały synek Gage ginie pod kołami rozpędzonej ciężarówki. Załamany Louis nie potrafi pogodzić się z tą stratą. Jest gotowy na wszystko, aby odzyskać dziecko. Ale tajemne siły z leśnego cmentarza mają własne plany.

Nie od dziś wiem, że King jest mistrzem ludzkiej psychiki. Potrafi szafować emocjami jak mało kto. I tym razem jestem wstrząśnięta i zmieszana. Przyznam szczerze, że jest to jedna z najtrudniejszych powieści tego autora, jakie przyszło mi czytać, ponieważ porusza tak dramatyczne tematy; tragedia rodziców, którzy tracą dziecko, albo małej dziewczynki, dzień w dzień patrzącej na długie i bolesne umieranie własnej siostry.

Jeśli chodzi o elementy fantastyczne, to oczywiście pojawiają się w odpowiednich momentach. Jednak nie wyskakują na czytelnika nagle i nachalnie, powodując palpitacje serca. Powiedziałabym raczej, że są delikatnie wplecione w fabułę  zaostrzając klimat grozy. W moim odczuciu zostały nieco przyćmione przez zwykłe ludzkie nieszczęścia. Czy to dobrze? Ciężko mi ocenić. To zależy kto czego oczekuje od tego typu powieści. Ja nie potrafiłam sobie wyrobić jednoznacznej opinii.Włosy na głowie dęba nie stanęły, a w finale brakowało mi akcji. Ale emocje niewątpliwie były i coś tam gdzieś w duszy drgnęło.

Słowem podsumowania, jeżeli ktoś liczy na dużą dawkę przerażających scen w znaczeniu fantastycznym, może być lekko zawiedziony. To raczej horror z gatunku tych lżejszych. Ale jeżeli macie odwagę zmierzyć się z trudnym, życiowym tematem, przyprawionym nutką strachu, „Cmętarz zwierząt”  to idealna propozycja dla Was.

wyzwania: 
http://basiapelc.blogspot.com/p/osoby-zainteresowane-wyzwaniem-z-anne.htmlhttp://basiapelc.blogspot.com/p/czytam-literature-amerykanska.html

6 komentarzy:

  1. Tak, pamiętam, że czytałam wiele lat temu i byłam trochę rozczarowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja liczyłam na coś więcej. Jak na Kinga to takie średnie.

      Usuń
  2. Ja czytałam tylko Lśnienie i tak sama nie wiem czy będę jeszcze czytać Kinga czy też nie...
    Recenzja bardzo dobra :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Na siłę nie namawiam, aczkolwiek zachęcam. Facet ma taki rozrzut tematyczny, że chyba każdy znajdzie coś dla siebie :). Osobiście polecam "Zieloną milę" i "Bastion"

      Usuń
  3. A ja uważam tę książkę za jedną z lepszych Kinga. I jedną z niewielu, które mnie przestraszyły - chodziło właśnie o sam pomysł, który uznaję za naprawdę przerażający.
    No cóż, ile ludzi, tyle opinii;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że pomysł dobry i działa na wyobraźnię. Lubię takie klimaty jak ze starych horrorów, mroczne i tajemnicze. Tyle że w tym przypadku czułam niedosyt. Być może Kinga oceniam surowiej niż innych autorów, wymagam więcej.

      Usuń

Witaj
Cieszę się, że zaglądasz. Rozgość się tutaj. Wpadaj częściej. Komentuj.
Bądź na bieżąco, polub mój profil na facebook'u i instagramie.