wtorek, 28 czerwca 2016

"Ósme życie (dla Brilki)" - Nino Haratischwili

"Das achte leben"
Przekład Urszula Poprawska
Wydawnictwo Otwarte
Str. 376 (e-book)
Moja ocena 5/6


"Historie nakładają się, zachodzą na siebie, są z sobą zrośnięte, a ja próbuję rozsupłać ten kłąb, bo przecież rzeczy trzeba opowiadać po kolei. Nie da się ująć w słowa jednoczesności świata"
Ostatnio brak mi weny na pisanie. A książka o której chce dziś opowiedzieć zasługuje na dobrze dobrane słowa, podkreślające jej wartościowość i doskonałość.

Obiecałam sobie, że nie będę się rzucać na nowości czytane i zachwalane aktualnie przez wszystkich. A mam słabość do takich. Łatwo daję się przekonać zapewnieniom o kolejnym " bestsellerze". Niestety już nie raz się zawiodłam. "Ósme życie" to kolejny przykład mojej słabej woli. Czy jednak żałuję, że nie oparłam się pokusie? Absolutnie nie. Dawno już żadna książka nie wywołała we mnie tak wielu emocji jak powieść Nino Haratischwili.

Po zakończonej lekturze byłam tak przeładowana uczuciami w głównej mierze pozytywnymi, że musiałam odczekać chwilę aby na spokojnie zebrać myśli i przeanalizować chłodno plusy jak i minusy tej powieści. Zacznę od tego, że sama historia oryginalna nie jest. Ileż to sag rodzinnych, przeróżnych, tych z przeszłości, z historią w tle przewija się przez rynek czytelniczy? Mnóstwo. Dzieje rodów na przestrzeni lat, "urozmaicane" dodatkowo różnymi nieszczęściami typu wojny to idealny motyw wciągającej powieści. Trzeba tylko dobrze podejść do tematu. Stworzyć nieszablonowych bohaterów. A przy tym warto znać ówczesne realia, aby także tło historyczne uwierzytelniało opisywane wydarzenia. Nino Haratischwili udało się stworzyć właśnie taką powieść. Barwną, ciekawą, inteligentną. I bardzo realną.
"Jak mało wiemy - pomyślała. - My, którzy pozostaliśmy, my, niemi, jak bardzo boimy się tego, co czeka nas na końcu. Jak bardzo nienawidzimy, gdy nasi bliscy nas pozostawiają, i jak mało możemy uczynić, żeby tak się nie stało."
Nica należy do starego, szanowanego gruzińskiego rodu. Kobieta postanawia opowiedzieć historię familii swej niepokornej siostrzenicy, Brilce. Opowieść rozpoczyna od prapradziadka, fabrykanta czekolady i jego czterech córek. Tłem dla dziejów rodziny staną się burzliwe wydarzenia początku XX wieku, w tym Pierwsza Wojna Światowa. Ówczesne realia weryfikują marzenia młodych ludzi oraz kształtują losy tych, jak i następnych pokoleń. Dodatkowego smaczku dodaje przepyszna i aromatyczna gorąca czekolada. Napój o kojących właściwościach, który może też okazać się zdradziecki i niebezpieczny.

A co mogę powiedzieć o bohaterach powieści Haratischwili? Cóż, można ich polubić lub znienawidzić. Rozumieć ich postępowanie, lub je potępiać. Ale na pewno nie można określić ich papierowymi, mdłymi, bezpłciowymi. To ludzie z krwi i kości, kreowani przez otaczające realia. Brutalnie skonfrontowani z życiem.

W losy fikcyjnych bohaterów, autorka wplotła autentyczne postaci, dobrze znane z kart historii. Nie wymienia ich z nazwiska, ale ktoś kto choć troszeczkę orientuje się w dziejach XX wieku, bez trudu odgadnie o kogo chodzi. Moim zdaniem to bardzo trafny zabieg, dzięki któremu chce się aż powiedzieć; "To sama prawda".

O fabule można jeszcze dużo pisać, ale ja się powstrzymam. Nie chcę więcej zdradzać, niech każdy sam się zagłębi w treść i rozkoszuje tą opowieścią.

Chociaż bardzo się staram, to nie potrafię wskazać słabych stron "Ósmego życia". Naprawdę podobała mi się ta powieść. Nie mogę nic zarzucić ani fabule ani bohaterom, ani tym bardziej stylowi autorki. Ten jest inteligentny, dojrzały. Haratischwili doskonale oddaje uczucia towarzyszące bohaterom jej powieści. Każdej sytuacji nadaje bardzo trafną oprawę emocjonalną. Przy tym wystrzega się przesadyzmu. Każdy wątek poprowadzony jest z wyczuciem, czy to chodzi o drobne i krótkie chwile szczęścia, czy sceny brutalne jak przesłuchanie jednej z bohaterek przez NKWD.
"Dlaczego wspominam o  tym szczególe? Bo przełożenie terminu ślubu Kostii doprowadziło do mojego obecnego spotkania z tobą, Brilko. Jego rezultatem było bowiem wiele ważnych wydarzeń, których konsekwencją jesteśmy ty i ja."
Nie od dziś wiadomo, że "z własną rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach", "rodziny się nie wybiera" i inne tego typu trafne mniej lub bardziej stwierdzenia. Jedno nie ulega wątpliwości. To jaką drogę obiorą nasi przodkowie, nie pozostaje bez wpływu na nasze życie, na to z jakiego miejsca w świecie wystartujemy. Ale trzeba pamiętać także o tym, że na wybory naszych rodziców, dziadków, pradziadków, wpływ miało też środowisko i realia w jakich przyszło im żyć. Powieść Haratischwili skłania do takich przemyśleń. Zwraca też uwagę na to, że pamięć o własnym pochodzeniu jest bardzo ważna i powinna być pielęgnowana.
 
Nie wiem co jeszcze pisać, czym jeszcze Was przekonać, że po "Ósme życie" warto sięgnąć. Ja niecierpliwie czekam na dalsze losy rodziny Jaszi i jej kolejnych pokoleń, które prawdopodobnie ukarzą się już jesienią. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji poznać tej historii, jeśli macie wątpliwości, gorąco zachęcam, dajcie się porwać.W internecie traficie na wiele pozytywnych opinii i tej powieści. Ja się do nich z czystym sumieniem przyłączam. "Ósme życie" to nie jest kolejna podpucha, ale naprawdę wartościowa książka.

4 komentarze:

  1. Ogromnie kusi mnie ta książka. Z każdą tak pozytywną recenzją - coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I rzeczywiście jest godna uwagi. W tych pozytywnych recenzjach nie ma przesady.

      Usuń
  2. Bardzo interesująca i zachęcają do przeczytania książki recenzja. To prawda, że decyzje naszych przodków mają wpływ na nasze życie.
    Też nie raz rozczarowałam się bestsellerami, mają bardzo dobry marketing.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że recenzja zachęcająca. Taki był mój cel w przypadku tej książki :). Pozdrawiam.

      Usuń

Witaj
Cieszę się, że zaglądasz. Rozgość się tutaj. Wpadaj częściej. Komentuj.
Bądź na bieżąco, polub mój profil na facebook'u i instagramie.