wtorek, 7 czerwca 2016

"Nic oprócz strachu" - Magdalena Knedler

"Nic oprócz strachu"
Magdalena Knedler
Wydawnictwo Czwarta Strona
Str. 563
Moja ocena 4/6
 
Po lekturze poprzedniej książki Magdaleny Knedler, "Pan Darcy nie żyje ", byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Nie mówię, że powieść w każdym aspekcie idealna, ale wydała mi się taka świeża, odmienna od tego co do tej pory czytałam. Naprawdę ciekawa.

Dlatego do kolejnej powieści autorki podeszłam z dużym entuzjazmem i nadzieją na kolejne nowe doznania. No i co się okazało?  Że jednak trzeba przed rozpoczęciem lektury chłodzić emocje, bo można się gorzko rozczarować.  Z "Nic oprócz strachu" tak źle nie było. Ale bezkrytyczna nie będę.

Anna Lindholm jest Polką.  Pochodzi z Helu. Jednak sytuacja rodzinna przyczyniła się do decyzji o emigracji. Anna wychodzi za mąż za dobrze sytuowanego Vidara i zamieszkuje z nim w Szwecji. Tam też wstępuje do policji, gdzie daje się poznać jako profesjonalistka, zwłaszcza wsadzając za kratki seryjnego mordercę zwanego Narcyzem.

Życie Anny wydaje się idealne. Aż do wypadku, z którego ona i Vidar ledwo uchodzą z życiem. Bohaterka nie ma większych obrażeń, jednak jej mąż zostaje sparaliżowany do końca życia. To wydarzenie kładzie się cieniem na małżeństwie Lindholm. Tym bardziej, że w atrakcyjnej pani inspektor zakochany jest jej partner z pracy Ingvar. Jak się okazuje, nie bez wzajemności. Wszystko dodatkowo komplikuje podejrzenie, że za wypadkiem może stać Narcyz, odsiadujący wyrok w więzieniu. Pojawia się pytanie, czy zbrodniarz ma na wolności pomocnika, przez którego zamierza mścić się na Annie? Tymczasem niejasne sytuacje mnożą się, a wkrótce przybywa też trupów. Anna będzie musiała znaleźć niejedną odpowiedź miotając się w uczuciach, ratować bliskich przed psychopatą, oraz zmierzyć z przeszłością wracając do rodzinnego Helu.

Zapętlone, kryminalne zagadki i umiejętne zwodzenie czytelnika to coś co lubię w dobrej powieści kryminalnej. Jeżeli autor dodaje do tego zrównoważony i przemyślany wątek obyczajowy, też jest dobrze. A jak jeszcze znajdzie się miejsce dla humoru to już niemal ideał. Kryminał-obyczajówka-troszeczkę humoru, to bardzo krótka charakterystyka "Nic oprócz strachu". Na początek kilka minusów, aby na koniec pisać już tylko pozytywne rzeczy.

Przede wszystkim zabrakło mi oryginalności. No chyba, że faszerowane wszystkich dookoła arszenikiem w XXI wieku można zaliczyć do mordów oryginalnych. Faktycznie, we współczesnych kryminałach nie jest to ulubione "narzędzie" zbrodni. Po krótkim przemyśleniu sprawy dochodzę do wniosku, że w tej kwestii czepiam się za bardzo. Przyznaję, że ta historia, zagadka i jej rozwiązanie (chociaż trochę kombinowane) mocno mnie wciągnęły. Zatem kwestie oryginalności zostawiam otwartą. Zależy kto co już czytał i z czym się zetknął.

Druga sprawa to bohaterowie. Od samego początku żywiłam raczej chłodne uczucia wobec Anny, chociaż jej zachowanie mogły usprawiedliwiać przejścia związane z wypadkiem, a także byle jakie dzieciństwo. Poza tym na koniec zrehabilitowała się w moich oczach i sensownie doprowadziła sprawę do końca.

Znacznie mniej przyjemną postacią i ogólnie niezmiernie irytująca osobą okazał się Ingvar z tymi swoimi ziółkami i wiecznym zamartwianiem się o główną bohaterkę. Ja rozumiem,  przystojny, troskliwy, dbający o siebie, nic tylko trzeba się zakochać. Ale szczerze mówiąc, ja bym takiego natręta raczej przepędziła dla spokoju świętego. Co poradzę, nie w moim typie. I tyle. Do tego stopnia mnie wkurzał, że kibicowałam Lajonowi żeby mu tę "Anę" odbił. 

No właśnie Lajon, jakoś z tymi bohaterami nie od początku się dogadywałam, ale prędzej czy później większość budziła moją sympatię. A Lajon i Lempi trochę doprawiali fabułę. Tylko że znowu małe "ale". No bo, "Lajon"? Serio? Takim trochę pseudo z gimnazjum mi zaleciało (nie obrażając gimnazjalistów). Już mogliby do dorosłego faceta mówić jakoś normalniej. W ogóle z przykrością muszę stwierdzić, że niektóre dialogi też przypominały żywcem wzięte ze szkolnych korytarzy. Taki przykład:
"- O nie! Ja wyjeżdżam! To jasne, że nie jestem tu mile widziany. Już mi twój facet fuckera pokazał, a teraz jeszcze ty!!! -Pokazałeś mu fuckera? - Anna szarpnęła Ingvara za ramię. -Jak mogłeś!!! on jest tu gościem! - Ale ty mogłaś! - oburzył się Ingvar. - Bo to mój gość, mogę z nim robić co chcę."
Miało być śmiesznie? Mnie nie rozbawiło specjalnie. Na szczęście nie wszystkie rozmowy stały na tak niskim poziomie bo chyba bym szybko książkę odłożyła.
Poza tym liczbę "*urw" zredukowałabym co najmniej o połowę. Wiem, kryminał, morderstwa napięta sytuacja, ale "Psy" to to nie są i szczerze mówiąc jakoś mi w klimacie tej powieści nie leżało. Do głównej bohaterki nie przystawało.

To chyba tyle co miałam do powiedzenia w temacie minusów. Niedużo, prawda? :)

Teraz mocne strony. Szybko zaczęłam podejrzewać kto stoi za zbrodniami. Pozostawało jeszcze pytanie, dlaczego? A to już była zagadka. Jak się okazało dość skomplikowana. Naciągane?  Może. Mi nie przeszkadzało. W sumie wszystko wyjaśnione jak należy. Za to autorce należy się duży plus.

Finalna postawa głównej bohaterki, a także samo zakończenie, takie troszeczkę niedopowiedziane, też mi się bardzo spodobało.

Styl autorki, pomijając wspomniane powyżej szczegóły,  jest całkiem do przyjęcia. Wydaje mi się,  że na powieść Magdaleny Knedler nie będą się rzucać mężczyźni. Jeśli już to nieliczni. To książka adresowana raczej do kobiet,  nawiązująca stylem trochę  do Nory Roberts. Tak mi się skojarzyło, są przestępstwa,  jest romans, jakaś tajemnica z przeszłości. Bardzo podobne doświadczenia miałam z prozą amerykańskiej autorki.

"Nic oprócz strachu" w skrócie podsumowałabym tak, wątek kryminalny może być, a nawet całkiem dobry. Obyczajowy nieco kuleje, trochę męczący, trochę za bardzo zaciągający romansidłem.

I to tyle co mi przychodzi na myśl.  W gruncie rzeczy książka warta przeczytania. Jeżeli zainteresowała Was fabuła i nie boicie się drobnych błędów (w sumie to co mnie razi, komuś innemu może się wydać zaletą), sięgnijcie po "Nic oprócz strachu".
Ja raczej nie będę miała żadnych oporów żeby sięgnąć po kolejną powieść pani Knedler.

1 komentarz:

  1. Raczej nie dla mnie, nie podoba mi się fabuła. Do tego błędy mnie odstraszają.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj
Cieszę się, że zaglądasz. Rozgość się tutaj. Wpadaj częściej. Komentuj.
Bądź na bieżąco, polub mój profil na facebook'u i instagramie.