środa, 18 maja 2016

"Wspomnienia brudnego anioła" - Henning Mankell

"Wspomnienia brudnego anioła"
Minnet av en smutsig ängel
Henning Mankell
Przekład Ewa Wojciechowska
Wydawnictwo W.A.B.
Str. 352
Moja ocena 4/6


lubimyczytac.pl
Henning Mankell w nowej odsłonie jako pisarz historyczny! Historia Szwedki, która zostaje właścicielką największego domu publicznego w stolicy Mozambiku na przełomie XIX i XX wieku. Mankell sięga do dokumentów sprzed stu lat, by opowiedzieć historię tajemniczej nordyckiej piękności. Europejski sukces „Włoskich butów” powtarza dziś powieść "Wspomnienia brudnego anioła".

Henning Mankell tak objaśnił genezę tej powieści w posłowiu:

"W tym wypadku było tak: Tor Sällström, autor i znawca Afryki, wspomniał mi przypadkiem w rozmowie o niezwykłych dokumentach, na jakie natrafił w archiwum w Maputo, stolicy Mozambiku. Wynikało z nich, że na przełomie XIX i XX wieku pewna Szwedka była właścicielką największego domu publicznego w tym mieście, które wówczas nazywało się Lourenço Marques. Pozostał po niej ślad w dokumentach, ponieważ przez wiele lat płaciła ogromne podatki. Jednak w pewnej chwili ślad ten całkiem się urywa. Ta tajemnicza kobieta pojawiła się nagle, znikąd, i tak samo zniknęła. Kim była i skąd przybyła do Afryki? Próbowałem dowiedzieć się o niej więcej, ale wygląda na to, że przybyła nie wiadomo skąd i po jakimś czasie naprawdę zaginął po niej wszelki ślad. Cała historia opisana w tej książce jest więc pewną, mniej lub bardziej prawdopodobną teorią na jej temat". 
Moja opinia:

Przygodę z twórczością Henninga Mankella planowałam zacząć od przygód komisarza Wallandera. Jednak pewnego dnia robiąc spokojnie zakupy w pewnym znanym owadzim dyskoncie trafiłam na "Wspomnienia brudnego anioła" w twardej okładce i przy tym w bardzo korzystnej cenie nie mogłam się w jeden egzemplarz nie zaopatrzyć. Oczywiście jak większość moich prywatnych książek i ta odstała swoje nim przyszło mi poznać jej treść. W końcu udało się.

Jakie wrażenie na mnie wywarła ta powieść? Pierwsze słowa jakie cisną mi się na usta to "może być". Po prostu. "Wspomnienia brudnego anioła " nie pozostawiły mnie z efektem "łał", ale też nie wywołały rozgoryczenia. Ot, przeczytałam książkę, której treści być może szybko nie zapomnę, bo była dość interesująca,  jednak nie na tyle by wywołać głębsze emocje.

Powieść Mankella ma właściwie wszystko to, co powinna mieć dobra książka. Ciekawie zarysowana fabuła, interesująca tematyka, dotykająca kolonizacji Afryki, nieprzerysowane i poprawnie wykreowane postaci.

Klimat tej powieści wydał mi się umiarkowany z tendencją do polarnego. Co w sumie pasuje do skandynawskiego autora, do tego mężczyzny. I w porządku. Historia nie musi być cukierkowa, ani specjalnie romantyczna żeby mi się podobała. Przeciwnie, te nieco sztywne osobowości, chłód i wyrachowanie większości z nich doskonale podkreślało rzeczywistość opisywanych czasów i uwierzytelniało historię.

Nie mogę też narzekać na styl autora. Powieść jest dopracowana, przemyślana. Do tego oparta na strzępkach informacji o autentycznych wydarzeniach. Mankell dotarł do faktycznych zapisków o Szwedce, która w XIX wieku prowadziła dom publiczny w Mozambiku. Niewiele wiadomo o tej postaci, ale dla autora stała się inspiracją do stworzenia Hanny, głównej bohaterki "Wspomnień brudnego anioła".
"Hanno Renstrom, córko moja, jesteś aniołem, ubrudzonym, ale mimo wszystko aniołem."
 "Wspomnienia brudnego anioła" to historia o młodej, biednej dziewczynie, o pokonywaniu przez nią trudów życia, o dalekiej, niebezpiecznej podróży, ludzkich tragediach i o bogactwie, które szczęścia nie daje. A także o dojrzewaniu. Za szybkim ale nieuniknionym.
"Może tajemnica dorosłości polega na zrozumieniu prawdy, że człowiek nigdy nie może być pewien, co go w życiu spotka. Zwłaszcza jeśli wyjeżdża, porzucając to co oswojone i znane."
Na początku było mi żal Hanny, która została zmuszona by opuścić rodzinny dom, matkę i rodzeństwo i wyruszyć w nieznane z obcym człowiekiem w celu poszukiwania "lepszego życia".  Muszę przyznać, że bohaterka zaimponowała mi swoją racjonalną postawą, trzeźwą oceną sytuacji, podejmowanymi decyzjami. Mimo, że młoda i niedoświadczona, to jednak zaradna. Choć na początku zlękniona, niepewna tego co ją czeka, to w rezultacie okazała się dzielna. Życie jej nie oszczędzało, ciągle rzucając kłody pod nogi. Nawet kiedy fortuna się do niej uśmiechnęła, próżno było doszukiwać się szczęścia w jej egzystencji. 

Hanna w swym krótkim życiu wiele przeszła, niejedno widziała. Los zetknął ją z okrucieństwem Europejczyków, którzy uważali się za panów świata, w stosunku do rdzennych mieszkańców Czarnego Lądu. Swoje obserwacje spisywała w dzienniku, analizowała, rozmyślała. Przez postać głównej bohaterki, autor przemycił pewną istotną uwagę, która mocno wryła mi się w umysł, dając powód do własnych refleksji na temat szczęścia oraz docenienia tego co mam.
"W samym środku oceanu niewyobrażalnej biedy widzę wyspy pełne wszelkich bogactw. Widzę radość, która nie ma prawa tam być, oraz ciepło, któremu udaje się przetrwać wbrew wszelkiej logice. Jeśli wyobrażę sobie odwrotność tej sytuacji, ujrzę pełen nieszczęść ocean bogactwa białych, a na nim maleńkie wyspy radości"
Chociażby dla tego krótkiego cytatu, dla zrozumienia, czym jest szczęście, warto było przeczytać tę powieść. To niezwykle cenna uwaga. Genialne zestawienie, biały bogaty człowiek, intruz na afrykańskich ziemiach, panoszący się jak zaraza. Niczym pan i władca zabierający i posiadający to, co, tylko i wyłącznie w jego mniemaniu, należy do niego. Pragnący więcej i więcej. Wiecznie nienasycony i przy tym nieszczęśliwy. A z drugiej strony biedni, czarnoskórzy niewolnicy, służący, upodleni, traktowani na równi z najmarniejszym robakiem, którzy jednak potrafili odnaleźć radość w najmniejszej błahostce. 

Zatem zmierzając do końca, "Wspomnienia brudnego anioła" to powieść, którą warto poznać, chociaż nie ma co oczekiwać bestselleru. Nie będę tu pisać o niewykorzystanym potencjale całej historii, bo uważam, że Henning Mankell zrobił kawał dobrej roboty, jak mniemam (bo jeszcze nie znam) we własnym stylu, chłodnym i nieco oschłym. Brakowało mi trochę głębszych emocji, czy większych zrywów akcji. Nie wydaje mi się, żebym za jakiś czas pamiętała wiele z tej powieści, może za wyjątkiem cytatu o "wyspach radości", no i tego, że to o jakiejś Szwedce, co to dom publiczny w Afryce prowadziła. Ale w gruncie rzeczy przyjemnie spędziłam czas z tą książką. Nie umniejszyła nic z mojej chęci poznania kryminalnej strony autora i przygód wykreowanego przez niego Wallandera.


Jeżeli lubicie powieści z historią w tle, interesuje Was temat kolonizacji, niewolnictwa, lub jesteście amatorami dobrej powieści obyczajowej, zachęcam do "Wspomnień brudnego anioła". 

Wpadnij do mnie też tu --> facebook
śledź fotki tu --> instagram

4 komentarze:

  1. Aj, łatwo mnie przekonać- już tytuł mnie w dziwny sposób zachwyca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że ta książka by mnie zainteresowała. Tytuł ma bardzo oryginalny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię skandynawskie kryminały, ale książki Mankella mnie zbytnio nie zachwycają (przeczytałam 3 Jego powieści). Widzę, że ta książka też wypada raczej średnio.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Też się obkupiłam w Biedronce książkami tego autora, ale kiedy ja je przeczytam... :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj
Cieszę się, że zaglądasz. Rozgość się tutaj. Wpadaj częściej. Komentuj.
Bądź na bieżąco, polub mój profil na facebook'u i instagramie.