poniedziałek, 16 maja 2016

"Baśnie braci Grimm dla dorosłych. Bez cenzury" - Philip Pullman, Wilhelm Grimm, Jacob Grimm

"Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury"
Grimm Tales for young and old
 Philip Pullman, Wilhelm Grimm, Jacob Grimm
Tłumaczenie Tomasz Wyżyński
Wydawnictwo Albatros
Str. 464
Moja ocena 3,5/6
Porywające. To uczta dla zardzewiałej wyobraźni dorosłych
The Telegraph
Uwielbiam baśnie, bajki, niestworzone rzeczy, fantastyczne historie...
Kiedyś do snu tuliły mnie pan Andersen głosem mojego dziadka...
Wychowałam się też na słodkich ckliwych, kolorowych bajkach Disneya... Jak ja kochałam te pioseneczki...
Miałam całe stosy ksiąg i książeczek z opowieściami braci Grimm, Charles'a Perrault i innych autorów...
Z wiekiem miłość do tych klimatów mi nie minęła. Od kiedy sama mam dzieci, mam także pretekst żeby powracać do tych magicznych historii z dzieciństwa bez żadnych skrupułów. I często z tego korzystam.
O "Baśniach braci Grimm dla dorosłych" dowiedziałam się z niezawodnego internetu. Był taki czas, kiedy ta pozycja pojawiała się na wielu blogach i portalach czytelniczych i mocno mnie zaintrygowała. Niedawno miałam okazję przekonać się na własnej skórze jak bardzo te historie różnią się od tych ugrzecznionych, przesłodkich wersji dla naszych milusińskich.  

Zadania przedstawienia zbioru słynnych braci podjął się Philip Pullman. W swej książce zebrał baśnie, zgromadzone dawno, dawno temu przez słynnych braci. Skąd je czerpali? Z różnych źródeł, takich jak opowiadania handlarki na bazarze, starodawne podania i legendy, opowiastki przekazywane z pokolenia na pokolenie, wnukom przez dziadków, dzieciom przez rodziców. Przez dziesięciolecia wiele z tych historii ewoluowało, przybierało różne formy. Większość charakteryzowała się okrucieństwem, brutalnością ale też wszystko prowadziło ostatecznie do tak zwanego "hepiendu".

Pullman postanowił przypomnieć nam, współczesnym, baśnie w kształtach najbardziej zbliżonych do tych, które wyszły spod piór Grimmów, aczkolwiek nie bez własnej ingerencji. Autor gdzieniegdzie sam przyznaje, że przystosował nieco treść do swoich upodobań. Jednocześnie Pullman każdą baśń okrasza krótkim komentarzem, w którym znajdziemy, oprócz przemyśleń autora, także informacje o genezie konkretnej baśni oraz innych jej wersjach z całego świata.

A jakie tytuły tu znajdziemy? Otóż, obok takich sław jak "Jaś i Małgosia", "Kopciuszek", "Śpiąca królewna" znajdują się między innymi "O Chłopcu co ruszył w świat by poznać strach", "Jorinda i Joringel" czy "O sześciu takich co zawojowało świat". Tych baśni jest pięćdziesiąt. Każdy znajdzie coś dla siebie. Może się okazać, że tytuł nic Wam nie powie a wczytując się w treść rozpoznacie historię. Dla mnie takim tytułem była "Futrzarka". Jak się okazało to niemal identyczna baśń jak znana mi dobrze z wersji Charles' a Perrault "Ośla skórka", którą, swoją drogą, kiedyś uwielbiałam chyba na równi z "Królową śniegu" Andersena.

A co znaczy "bez cenzury"? Wspomniałam już, że cechą charakterystyczną baśni braci Grimm były drastyczne sceny. Cóż, odkąd świat światem, strach był najsilniejszym narzędziem służącym kontroli i władaniu prostym, niewykształconym ludem. Dzieci zaś miał zmuszać do posłuszeństwa wobec starszych. Dlatego też ówczesne baśnie były doprawiane tak soczystymi opisami jak mordowanie wszystkich wokół, zjadanie dzieci przez różne straszne stwory, czy ucinanie głowy własnemu synowi ze względu na honor i obietnice. Makabra, prawda? Pullman pozostawia czytelnika z tymi budzącymi grozę wydarzeniami. W tym miejscu chciałam dopisać jeszcze, że dzisiejsze bajki dla dzieci są tego okrucieństwa pozbawione. Jednak przemyślałam sprawę, przeanalizowałam szybko kilka znanych mi współczesnych tytułów i doszłam do wniosku, że niestety tak nie jest. Co więcej. W baśniach Grimmów, wszystko miało czemuś służyć. Może w sposób okrutny, ale uzasadniony. Dzisiejsze bajki często są przeładowane przemocą i to zupełnie bezsensowną. Czy więc tytuł tego zbioru jest słuszny? Na pewno moim maluchom póki co tych wersji oszczędzę. Jednak myślę, że na nieco starszych dzieciakach takie sceny większego wrażenia nie zrobią. Nie mnie oceniać, czy to dobrze, czy źle. Takie mamy czasy ;)

Ale wracając do tematu. Baśnie braci Grimm miały na celu także podkreślanie wszelkich cnót człowieka jak honor, sprawiedliwość, dobroć, miłość, poświęcenie, oraz obnażać przywary nienawiść, zazdrość, chciwość i tak dalej. Krótko mówiąc, za dobre uczynki bohaterowie dostawali co chcieli i żyli długo i szczęśliwie a za złe kończyli marnie.

Miło było powrócić do niektórych opowieści. Były też takie, które mnie znudziły (bo koniec końców ile można czytać o tych odrąbanych ludzkich członkach itepe). Moim zdaniem autor mógł coś więcej dorzucić od siebie. Więcej ciekawostek. W gruncie rzeczy to po prostu zbiór baśni, które, jeśli lubicie, pewnie przeczytacie, jeśli nie, to nie, ale z pewnością niczego więcej nie można oczekiwać jak tylko dobrych, starych historii jakie towarzyszyły zapewne większości z nas od najmłodszych lat. A czy były one podawane w wersjach cukierkowych, czy też tych przyprawiających o szybsze bicie serca i mały wytrzeszcz oczu, to już sprawa indywidualna. Każdy z nas też wie czego oczekuje po baśniach. Jeśli więc chcecie poczytać np. o "Czerwonym Kapturku" bez owijania w bawełnę i tylko grożenia złemu wilkowi palcem, a raczej z solidnym ukaraniem zjadacza babć i dzieci, to polecam zbiór Pullmana.


Wpadnij do mnie też tu --> facebook
śledź fotki tu --> instagram

4 komentarze:

  1. Baśnie bez cenzury? Już sam tytuł intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie to właśnie podziałało :). I faktycznie historie przedstawione bez owijania w bawełnę. Krwawo jest :)

      Usuń
  2. Pamiętam to, jak ta książka pojawiła się na blogach i jak bardzo chciałam ją przeczytać. Z czasem o niej zupełnie zapomniałam... Dzięki za przypomnienie :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj
Cieszę się, że zaglądasz. Rozgość się tutaj. Wpadaj częściej. Komentuj.
Bądź na bieżąco, polub mój profil na facebook'u i instagramie.