wtorek, 18 lutego 2014

Trylogia "Igrzyska śmierci" - Suzanne Collins

„Igrzyska śmierci” zagościły w moim domu jeszcze zanim dowiedziałam się, że w ogóle będzie kinowa adaptacja książki. Pożyczyła mi ją znajoma z zapewnieniami, że to naprawdę dobra historia. Wtedy przeczytałam część pierwszą i wciągnęłam się w akcję. Niedługo potem pożyczyłam też drugi tom, a że trzeciego jeszcze nie było, wpadłam w wir innych lektur i trochę czasu zajął mi powrót do trylogii. Tym razem już wyposażona we własne, prywatne, kompletne egzemplarze przystąpiłam do lektury od początku.
Co można napisać o „Igrzyskach śmierci”, co dotychczas nie zostało napisane lub powiedziane? Chyba niewiele, ale ja postaram się jeszcze bardziej zachęcić do zapoznania się (oczywiście jeżeli jeszcze ktoś tego nie zrobił, zwłaszcza po wersji filmowej) z powieścią Suzanne Collins, która na mojej prywatnej półce zajmuje miejsce wśród pozycji najbardziej ulubionych. Nie przedłużając bardziej
 „Głodowe Igrzyska czas zacząć”





„IGRZYSKA ŚMIERCI”
Autor: Suzanne Collins
Przekład: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Wydawnictwo Media Rodzina
Str. 351
ISBN 978-83-7278-357-8
Moja ocena: 5/6

„Wesołych Głodowych Igrzysk. I niech los zawsze wam sprzyja.”
Witajcie w Panem, państwie, w którym wszystko ma swoje miejsce, gdzie panuje idealny ład, nad którym piecze sprawuje Kapitol, miasto potężne, dumne ze swej świetności, gdzie obywatelom niczego nie brakuje. Miasto, które wszelkie dobra czerpie z otaczających go Dystryktów, z których każdy ma swoje własne przeznaczenie. W przeszłości Dystrykty ośmieliły się zbuntować naruszając idealny porządek Panem. Nastały Mroczne Dni, czas masakry, walki i nieszczęścia. Kapitolowi udało się powstrzymać bunt, 13 Dystrykt jako zarzewie tego chaosu został zrównany z ziemią. Aby nikomu więcej nie przyszło do głowy wzniecać rewolucje i w celu przypomnienia tych nieszczęśliwych dni, Władze Panem organizują co roku Głodowe Igrzyska, w których każdy Dystrykt musi wystawić dwoje uczestników, chłopca i dziewczynę w wieku 12-18 lat. Zwycięzca może być tylko jeden, pozostałych czeka śmierć na arenie stworzonej przez Kapitol, gdzie wszystko może się zdarzyć.
W takim świecie żyje Katniss Everdeen. Szesnastolatka z dwunastego Dystryktu, słynącego z górnictwa. W tegorocznym losowaniu uczestników Głodowych Igrzysk, wytypowana zostaje młodsza siostra Katniss, Prim. Bohaterka ratując dziewczynkę przed pewną śmiercią, sama zgłasza się na ochotnika. Drugim trybutem zostaje Peeta Mellark, syn piekarza.
Przed rozpoczęciem Igrzysk, Katniss i Peeta, pod okiem trenerów i stylistów biorą udział w treningach i prezentacjach ku uciesze mieszkańców Kapitolu. Ich ekipa tworzy z pary prawdziwe gwiazdy, stają się ulubieńcami publiczności.
Jednak od czasu trafienia na arenę, każdy uczestnik musi sam walczyć o przetrwanie. Gra toczy się o najwyższą stawkę i właściwie wszystkie chwyty są dozwolone. Najważniejsze aby widownia miała zapewnioną rozrywkę. Katniss i Peeta postanawiają za wszelką cenę nie stać się pionkami Kapitolu.

Pierwsza część trylogii Suzanne Collins jest niezwykle wciągająca i zachęcająca do uważnego śledzenia dalszych losów bohaterów, którzy odważyli się dokonać czegoś, czego nie śmiał zrobić nikt przez siedemdziesiąt cztery lata, postawić się Kapitolowi.

„W PIERŚCIENIU OGNIA”
(Catching fire)
Autor: Suzanne Collins
Przekład: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Wydawnictwo Media Rodzina
Str. 359
ISBN 978-83-7278-395-0
Moja ocena: 3,5/6

Katnis i Peeta, zwycięzcy siedemdziesiątych czwartych Igrzysk Głodowych, odbywają tournee po całym Panem. W Kapitolu uchodzą za gwiazdy, ludzie są zachwyceni ich historią i cieszą się na dalsze emocje, jakich ma dostarczyć ślub pary. Jednak w poszczególnych Dystryktach nastroje są skrajnie różne. Katniss jest świadoma tego, że postępując wbrew regułom organizatorów Igrzysk, naraziła siebie i swoich bliskich na ich gniew. Tymczasem ludzie w Dystryktach zaczynają się buntować. Dochodzi do rebelii i krwawych zamieszek, o czym Katniss dowiaduje się przypadkowo. Chcąc ratować rodzinę i przyjaciół przed gniewem prezydenta Snow’a, dziewczyna stara się załagodzić nastroje wśród mieszkańców Panem. Jednak, wszelkie starania odnoszą wręcz przeciwny efekt a władze Kapitolu szykują zwycięzcom Igrzysk okrutną „niespodziankę”.

Na tle pierwszej części, „W pierścieniu ognia” wypada dość słabiutko. Czytelnik, przyzwyczajony do trzymających w napięciu scen, decydujących o losach bohaterów może być nieco zawiedziony tymi nieustannymi opisami przebieranek i upiększeń. Wydaje mi się, że autorka nieco przesadziła z filozofowaniem i rozwlekaniem niektórych, mało znaczących scen. Ponadto irytowało mnie zachowanie Katniss, wiecznie niezdecydowanej, wiecznie rozważającej o poświęceniu. Za mało w jej czynach ekspresji, woli walki. Aż ciężko uwierzyć że to ta sama dziewczyna, która „igrała z ogniem”, zwyciężyła Głodowe Igrzyska i uratowała przyjaciela.
Skupiłam się na minusach, ale żeby być sprawiedliwą, muszę przyznać, że na scenie pojawiają się nowe intrygujące postaci, nie można powiedzieć, że zupełnie nic się nie dzieje. Ponadto zakończenie tomu drugiego obiecuje czytelnikom dawkę solidnych emocji w ostatecznej rozgrywce, czyli trzeciej części.

„KOSOGŁOS”
(Mockingjay)
Autor: Suzanne Collins
Przekład: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Wydawnictwo Media Rodzina
Str. 373
ISBN 978-83-7278-491-9
Moja ocena: 5/6

Całe Panem pogrążone jest w chaosie. Uciekinierzy z opanowanego wojną państwa, chronią się w Trzynastym Dystrykcie. Również tam, powstają plany ostatecznego rozprawienia się z Kapitolem. Katniss trochę wbrew swojej woli, zostaje symbolem rebelii. Dziewczyna nie jest przekonana, czy podoła tak odpowiedzialnej roli i nie podoba jej się, że znowu musi się podporządkować czyimś poleceniom. Ponownie czuje się jedynie marionetką, która ma tańczyć jak jej zagrają.
„…mam serdecznie dość ludzi, którzy mnie okłamują dla mojego dobra, bo tak naprawdę chodzi o ich dobro.”
W czasie wyprawy do Dystryktów, Katniss orientuje się, jak mocno jej osoba wpływa na nastroje ludzi i już bez oporów zostaje Kosogłosem. Po raz pierwszy czuje, że sama ma władzę. Odtąd jej głównym celem jest zabić prezydenta Snowa i walczyć o godne życie wszystkich mieszkańców Panem. Ale Kapitol nie jest łatwym przeciwnikiem i nie cofnie się przed niczym aby stłumić rebelię. Niestety okazuje się, że także wśród swoich „towarzyszy broni”, Katniss nie może czuć się bezpiecznie. Komu można ufać? Kto jest prawdziwym wrogiem a kto okaże się sprzymierzeńcem? Autorka trzyma nas w niepewności do samego końca.

I nareszcie coś się dzieje. Po nieco nudnym drugim tomie w „Kosogłosie” dostajemy sporą dawkę emocji. Akcja trwa nieprzerwanie. Owszem, zdarzały się momenty, w których miałam ochotę (przepraszam za wyrażenie) kopnąć naszą wspaniałą bohaterkę w tyłek i zmusić do działania, ale zdecydowanie nie była to ta nudna, markotna, niezdecydowana nastolatka z „W pierścieniu ognia”. Katniss Everdeen, zwyciężczyni Głodowych Igrzysk, która „igrała z ogniem” powróciła:)

Co mnie urzekło w tej trylogii? Cóż, koncepcja nie jest może zbyt oryginalna. Wizja postapokaliptycznego świata, w którym wyraźny podział na trzymających władzę i zaharowującego się na śmierć szarego pospólstwa, które zmuszane jest do udziału w krwawych rozgrywkach ku uciesze tych pierwszych, pojawia się w wielu tytułach. Nie szukając długo, podobny temat podejmują powieści mojego ulubionego autora, Stephena Kinga „Uciekinier” czy „Wielki marsz”. Ale Suzanne Collins należą się brawa za nowatorskie podejście do rzeczy, stworzenie intrygującego, pełnego niespodzianek świata jak również jego mieszkańców. Wszystko to składa się na niesamowicie wciągającą i zapadającą w pamięć przygodę. 

Sugeruję „łyknięcie” od razu wszystkich trzech tomów po kolei. Owszem, część druga stanowi najsłabsze ogniwo w tym łańcuchu, ale całość jest po prostu rewelacyjna.
Polecam!



3 komentarze:

  1. Trzecią część uważam za najgorszą, dwoma pierwszymi byłam zachwycona. Niesamowita seria!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pochłonęłam te książki ponad rok temu w naprawdę ekspresowym tempie i pamiętam, że najbardziej byłam zachwycona pierwszą częścią. Co prawda autorka potrafiła sprawić, że praktycznie nie mogłam się oderwać od lektury przez wszystkie tomy, jednak to pierwszy skradł moje serce tak naprawdę. Drugi mocno mnie rozemocjonował, nie mogłam uwierzyć, że to, co gdzieś tam miałam z tyłu głowy jako pomysł na fabułę, naprawdę zostało do tej książki wprowadzone. Trzeci tom natomiast wypadł moim zdaniem najgorzej - lubię jedynie epilog, złapał mnie za serce mimo swojej prostoty. Tak czy inaczej to naprawdę dobrze poprowadzona trylogia i nie żałuję żadnej minuty z nią spędzonej, na pewno nie raz do niej wrócę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, że pierwszy tom najlepszy. Zgadzam się też, że zakończenie jest doskonałym ukoronowaniem bardzo dobrej trylogii.

      Usuń

Witaj
Cieszę się, że zaglądasz. Rozgość się tutaj. Wpadaj częściej. Komentuj.
Bądź na bieżąco, polub mój profil na facebook'u i instagramie.